Korespondencja z Krynicy-Zdroju
Paco Borao, przewodniczący Międzynarodowego Stowarzyszenia Maratonów i Biegów Ulicznych (organizacja zrzesza 320 biegów w 96 krajach), z ochotą powtarzał pytanie: – Co łączy Nowy Jork, Berlin, Tokio, Paryż i Krynicę-Zdrój?
Odpowiedź brzmi: maraton. Hiszpański działacz przez dwa dni patrzył na krynicki deptak, widział 3 tysiące ludzi w strojach biegowych, słońce, scenę, Dom Zdrojowy i miejsca, gdzie Nikifor malował na murku swe obrazki albo Jan Kiepura śpiewał dla gości kurortu. Widział i powtarzał: – To jest właśnie siła biegania, przyciąga nawet do takich małych miast.
II Festiwal Biegowy wyraźnie okrzepł. Pula nagród wzrosła do 350 tysięcy złotych (licząc z samochodem losowanym wśród tych, którzy ukończyli maraton). Termin wrześniowy, zmieniony w zeszłym roku przez czerwcową powódź, tym razem oznaczał złotą polską jesień. Frekwencja znacząco wzrosła, zwłaszcza w biegach dla najwytrwalszych.
Festiwalowy program nieco się zmienił, tak by radość z biegania miał niemal każdy, niezależnie od umiejętności. Najważniejszym punktem programu pozostał niedzielny bieg maratoński, wizytówka imprezy. Tym razem prowadził po wzgórzach wokół Krynicy i wraz z upałem dał kilkuset uczestnikom mocno w kość.