Pistorius pokonał w Dausze konia w biegu na 100 m

Oscar Pistorius, „Blade Runner", sprinter, który na swych tytanowych protezach nóg dobiegł do igrzysk olimpijskich, zmierzył się w Dausze z koniem. Miał być bieg z ważnym przesłaniem, wyszło inaczej

Publikacja: 15.12.2012 00:01

Oscar Pistorius

Oscar Pistorius

Foto: AFP

Oficjalny komunikat jest taki: w środę 12 grudnia 2012 roku w stolicy Kataru Oscar Pistorius pokonał konia pełnej krwi arabskiej w rywalizacji na dystansie 100 m. Biegacz dobrze wystartował – podali precyzyjnie sprawozdawcy – i osiągnąwszy wyraźną przewagę do połowy dystansu, niewiele z niej stracił do mety, wygrywając nieco ponad sekundę.

Przypomniała się krótka, ale wyrazista historia biegów ludzi przeciw koniom. Najważniejszy zapis dotyczy oczywiście sławnego Amerykanina Jesse'ego Owensa, poczwórnego złotego medalisty olimpijskiego z Berlina. Owens wygrał w swej ojczyźnie w latach 40. kilka wyścigów ze wierzchowcami na dystansie 100 jardów. Twierdził nawet, że wolał biegać z rumakami pełnej krwi, bo te bardziej bały się strzału startera i z tego powodu miały gorszy start. Tak zarabiał na chleb. – Ludzie mówili, że te wyścigi degradowały wartość moich tytułów mistrza olimpijskiego, ale co miałem wtedy robić? Trzymałem w domu cztery złote krążki, ale nie mogłem ich zjeść – tłumaczył wtedy krytykom.

Ściganie z końmi pojawiało się potem w przekazach medialnych jeszcze kilka razy. W 1980 roku w Llanwrtyd Wells (jak nazwa wskazuje, to w środkowej Walii) wymyślono nawet wyścig masowy ludzi przeciw jeźdźcom na dystansie niemal maratońskim, czyli 22 mil, w trudnym terenie. Zawody trwają do dziś i, jeśli kto ciekaw, tylko dwa razy wygrali ludzie, w 2004 roku niejaki Huw Lobb (dostał w nagrodę 25 tys. funtów szterlingów), a trzy lata później Florian Holzinger. Siły w tej walce nie są całkiem równe, ludzi startuje nawet i pięć setek, koni najwyżej 50.

W 2010 roku pojedyncze wyzwanie rzucił koniowi niezły sprinter brytyjski Jamie Baulch, srebrny medalista olimpijski w sztafecie 4x100 m z Atlanty. Rzecz działa się na torze wyścigów konnych w Kempton Park. Baulch przegrał na dystansie 100 m o pół sekundy, ale tłumaczy go fakt, że miał 37 lat i trochę odłożył treningi na bok. W mistrzowskiej formie zapewne pokonałby zwierzę, bo siedmioletni rumak zwykle przebiegał ten dystans w 12 sekund. Poza tym pomni dawnych uwag Jesse'go Owensa sędziowie wyrównali szanse rywali na starcie, rezygnując ze strzału pistoletowego - zastąpiło go machnięcie flagą.

Dodajmy jeszcze, że wyścig zorganizowano w szczytnym celu, bo premia (10 tys. funtów) poszła po połowie na fundusz kontuzjowanych dżokejów oraz na potrzebujące pomocy dzieci z ubogich rodzin.

Oscar Pistorius, doktor honoris causa uniwersytetu Strathclyde w Glasgow (tytuł otrzymał w listopadzie 2012 roku za „bycie liderem rozwoju i badań w dziedzinie protetyki"), też miał szczytny cel. Przebywał w Dausze jako ambasador kampanii „Definitely Able", co można przetłumaczyć jako „zdecydowanie sprawni". Kampania ma wykorzystywać rozmaite imprezy specjalne w celu promocji niezwykłych umiejętności i osiągnięć paraolimpijczyków, a także pokazywanie, że osoby z ułomnościami nie powinny być w żaden sposób dyskryminowane. Pierwszy w historii sprinter bez nóg uczestniczący w igrzyskach i paraigrzyskach wydawał się świetną osobą do wypełnienia tego zadania.

Wyścig Pistoriusa z koniem w kraju szejków też wydawał się organizatorom przedsięwzięcia doskonałym pomysłem. – Koń arabski w tym regionie to symbol siły i wytrzymałości, więc taki pokaz przyniesie mnóstwo emocji i zabawy – zapowiadał imprezę sportowiec. Wyszło jak wyszło. Pistorius rzeczywiście pomknął po strzale pięknie przed siebie, ale koń, już to wstrzymywany, już to przestraszony strzałem (znów przypominają się słowa Owensa) z dużym opóźnieniem ruszył do galopu. Na filmie pokazującym wydarzenie widać, jak jeździec mocno okłada zwierzę batem, od startu do mety. Bat zdecydowanie przesłonił to, co miało być zyskiem z tego biegu. Zaprotestowały stowarzyszenia chroniące prawa zwierząt.

Pistorius zapewne trochę stracił zapał do podobnych wyczynów. – Brałem udział w tym przedsięwzięciu w dobrej wierze. Całkowicie nie zdawałem sobie sprawy z używania nadmiernej przemocy wobec konia. Nie osłaniam żadnego niewłaściwego traktowania zwierząt. Ci, którzy mnie znają, świetnie wiedzą, że kocham zwierzęta – oświadczył. Gdyby koń mógł mówić, pewnie przyjąłby przeprosiny, ale i dodał, że czego jak czego, ale zabawy w tym wyścigu nie miał.

Oficjalny komunikat jest taki: w środę 12 grudnia 2012 roku w stolicy Kataru Oscar Pistorius pokonał konia pełnej krwi arabskiej w rywalizacji na dystansie 100 m. Biegacz dobrze wystartował – podali precyzyjnie sprawozdawcy – i osiągnąwszy wyraźną przewagę do połowy dystansu, niewiele z niej stracił do mety, wygrywając nieco ponad sekundę.

Przypomniała się krótka, ale wyrazista historia biegów ludzi przeciw koniom. Najważniejszy zapis dotyczy oczywiście sławnego Amerykanina Jesse'ego Owensa, poczwórnego złotego medalisty olimpijskiego z Berlina. Owens wygrał w swej ojczyźnie w latach 40. kilka wyścigów ze wierzchowcami na dystansie 100 jardów. Twierdził nawet, że wolał biegać z rumakami pełnej krwi, bo te bardziej bały się strzału startera i z tego powodu miały gorszy start. Tak zarabiał na chleb. – Ludzie mówili, że te wyścigi degradowały wartość moich tytułów mistrza olimpijskiego, ale co miałem wtedy robić? Trzymałem w domu cztery złote krążki, ale nie mogłem ich zjeść – tłumaczył wtedy krytykom.

Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Lekkoatletyka
Diamentowa Liga. Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen wrócą do Polski po pierścień
Lekkoatletyka
Sebastian Chmara prezesem PZLA. Nie miał konkurencji
Lekkoatletyka
Medal po latach. Polacy trzecią drużyną Europy w Gateshead
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Lekkoatletyka
Ile kosztuje sprzęt do biegania? Jak i gdzie trenować? Odpowiedzi w Zakopanem
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay