Wszystkie biegi Adama Kszczota w hali Scandinavium w Goeteborgu miały podobny scenariusz: najpierw pilnowanie tyłów, a na ostatnim okrążeniu przyspieszenie, którego nie wytrzymywał nikt. W finale polski mistrz trochę szybciej ruszył do przodu, znalazł się za plecami Hiszpana Kevina Lopeza już w połowie dystansu. Potem jak zawsze – swobodnie oddalił się od reszty i mógł cieszyć się z tytułu kilkanaście metrów przed metą.
Mistrz lubi biegać w hali, to jego trzeci medal (wcześniej miał brąz w MŚ w 2010 roku i złoto HME przed dwoma laty). Jego ubiegłoroczny halowy rekord Polski (1.44,57) to trzeci wynik na świecie. – Zmieniłem trenera, zmieniłem sposób przygotowań, więc trochę obaw było, ale okazało się, że na ostatnim okrążeniu znów mogłem biec bardzo szybko. Tak, widziałem w oczach rywali trochę strachu po tym, jak wygrywałem z nimi w eliminacjach – mówił.
Adam Kszczot ma przed sobą pracowity sezon, złoto w Goeteborgu to przepustka na wiele atrakcyjnych mityngów. Być może, dla odmiany, spróbuje tego lata poprawić rekord życiowy na 400 m. Nie przymierzył się w sztafecie 4 x 400 m kończącej mistrzostwa. Może dobrze, bo Polacy po twardej walce na łokcie zajęli trzecie miejsce, a nawet chwilę cieszyli się srebrem, lecz po protestach Brytyjczyków i Czechów zostali zdyskwalifikowani. Kontrprotest nie pomógł.
Przeziębiony Marcin Lewandowski biegł na 1500 m z nieco mniejszą energią niż zwykle. Czwarte miejsce nie cieszy, ale jeśli uznać, że to tylko przygotowanie do sezonu (na 800 m), to zmartwienia nie ma. Bartosz Nowicki, brązowy medalista z hali Bercy, tym razem był siódmy.
Po sobocie reprezentacja Polski miała dwa medale. Pierwszy, ten spodziewany, wręczono broniącej tytułu z Paryża Annie Rogowskiej, która po emocjach dogrywki przegrała z Brytyjką Holly Bleasdale. Wbrew obawom o formę polskiej tyczkarki konkurs rozwijał się dla niej pomyślnie: 4,62 skoczyła już w pierwszej próbie, zmuszając główną rywalkę do przeniesienia dwóch prób na 4,67. Bleasdale skoczyła, Rogowska też, obie za drugim razem, ale 4,72 było dla obu za wysoko. Po policzeniu skoków wyszło, że o złotym medalu muszą rozstrzygnąć dodatkowe próby, pierwszy raz w kronikach mistrzostw.