Obaj Białorusini, którzy w Helsinkach w konkursie rzutu młotem wyprzedzili Polaka, byli na dopingu.
To nowa tradycja: wstępem do wielkich imprez, takich jak igrzyska olimpijskie czy lekkoatletyczne MŚ, są dopingowe wspomnienia sprzed ośmiu lat. Bo właśnie na tyle zamraża się próbki pobrane podczas olimpiad i mistrzostw, by je potem przebadać najnowocześniejszymi dostępnymi metodami. A odpowiedzialni za badania zwykle czekają z otwarciem wybranych próbek najdłużej, jak się da.
O tym, że Iwan Cichan, trzykrotny mistrz świata (m.in. z 2005 r.) i wicemistrz z Helsinek Wadim Diewiatowski się szprycują, wiedział od lat każdy młociarz. Szymon Ziółkowski wiele razy dawał to do zrozumienia. A zaprzyjaźniony z nim dwukrotny mistrz olimpijski Tomasz Majewski atakował w podobny sposób kulomiotów ze Wschodu, wyskakujących z ukrycia na najważniejsze zawody, przyjeżdżających na mistrzostwa i igrzyska w przeddzień startu, by dać kontrolerom jak najmniej okazji do testów.
Ziółkowski, mistrz olimpijski z Sydney (2000), mistrz świata z 2001, wicemistrz z 2009, teraz awansowany z brązowego medalisty MŚ 2005 na złotego, bywał na Białorusi, gdy trenerem kadry młociarzy był Iwan Zajcew – od 2004 r. – i trochę się na tamtejsze zwyczaje napatrzył. Na siłaczy znikających w dniu kontroli, unikających zagranicznych startów, na ich tajemnicze blizny po ukłuciach.
Słyszał plotki o lewej kasie, o haraczach pobieranych od lekkoatletów, którzy chcieli uniknąć kontrolerów z Białorusi, a nawet o sobowtórach podstawianych, gdy przyjeżdżali wysłannicy Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Współpracę z Zajcewem Ziółkowski zerwał w 2008 roku właśnie z powodu dwuznacznych uwag trenera na temat dopingu. – Realizując jego plany szkoleniowe, nie widziałem efektów pracy i to bardzo ciężkiej. W kwietniu 2008 roku, jak zobaczyłem kolejną rozpiskę, zapytałem: „Czy ten plan da się wykonać bez koksu?". Zajcew nic nie odpowiedział, tylko głupio się uśmiechnął. I to był koniec naszej współpracy – mówił Ziółkowski w rozmowie z PAP w grudniu ubiegłego roku (w piątek miał wyłączony telefon – red.), gdy Cichanowi odbierano srebrny medal igrzysk 2008. Białorusin wpadł po ośmiu latach, podczas kontroli próbek, które w Atenach pobrano, ale dopiero w 2012 wyjęto z zamrażarki i przebadano najnowszymi metodami.