Pierwszy wiosenny maraton w Warszawie zakończył się tak jak zdecydowana większość podobnych imprez na świecie – sukcesem biegaczek i biegaczy z Afryki. Milka Jerotich z Kenii wygrała w czasie 2:28.23, najlepszy wśród mężczyzn Etiopczyk Sisay Kasaye uzyskał 2:09.02. Nie dobiegł do mety rekordzista Polski Henryk Szost – po 30 km musiał zejść z trasy z powodu kontuzji.
– Trzymałem się w czołówce, ale w połowie dystansu zaczęła mnie boleć prawa łydka. Próbowałem rozprostować nogę, licząc, że to tylko przykurcz. Potrafię walczyć z bólem, ale tym razem nie byłem w stanie wytrzymać. Ból wygrał – mówił najlepszy z Europejczyków na igrzyskach w Londynie.
Najsławniejszym uczestnikiem maratonu wydawał się wicemistrz olimpijski z Pekinu, mistrz świata z Paryża i Helsinek Jauoad Gharib, ale czas zrobił swoje, 41-letni Marokańczyk był trzeci.
Niedzielny bieg po centralnych ulicach stolicy to były także 83. mistrzostwa Polski w maratonie. Zabrakło na mecie Szosta – wygrał ósmy w klasyfikacji Arkadiusz Gardzielewski (2:13.43).
Warszawska impreza przyciągnęła sporo ponad 20 tysięcy uczestników. Maraton ukończyło prawie 4 tys. osób, prawie 8 tys. dobiegło do mety biegu na 10 km (także w niedzielę), ale najwięcej, ok. 12 tys., chciało pobiec w sobotę na 3333 m obok Justyny Kowalczyk, Tomasza Majewskiego, Adama Małysza i Piotra Małachowskiego w biegu charytatywnym pod hasłem „BiegamBoLubię Pomagam".