Jamajka: szybka bajka

To wyspa sprinterskich cudów, rekordów i złotych medali. Dopingu też, ale kto to powie, ten kolonialista.

Aktualizacja: 19.06.2013 01:05 Publikacja: 19.06.2013 01:04

Każde jamajskie dziecko już wie, co to jest Lasix. Od soboty słychać tylko o tym. Czy Lasix jest dopingiem czy nie, czy nasza Veronica mogła go wziąć świadomie czy nie, czy znów ktoś nie ryje pod jamajskimi sukcesami.

Lasix to pigułka z furosemidem. Diuretykiem z listy środków zabronionych dla sportowców, bo działa moczopędnie, czyli pomaga wypłukać doping. Ślady furosemidu znaleziono w próbce pobranej 4 maja od Veroniki Campbell-Brown.

Królowa V

Tego dnia, 4 maja, było na Jamajce jedno z najważniejszych wydarzeń w roku, mityng lekkoatletyczny w Kingston. Tutaj nawet coroczne zawody szkół, Champs, ściągają na trybuny menedżerów z całego świata i komplet publiczności. A co dopiero takie zawody. Przyjechały gwiazdy, budżet ledwo się udało dopiąć, bo czasy ostatnio ciężkie.

Veronica przyleciała z Florydy, gdzie od dawna mieszka i trenuje. Przywiozła na mityng stypendystki swojej fundacji, wspierającej kobiety. Przy okazji każdego przylotu na wyspę udziela się charytatywnie. Jest też ambasadorem UNESCO. Królową V, jak się ją tutaj nazywa. VCB, jak sobie czasami kazała pisać na numerze startowym.

Na wielkich zawodach Królowa V zwykle robiła wrażenie albo nadąsanej, albo speszonej, trudno było z niej wyciągnąć pół ciekawego zdania. Ale na Jamajce i całych Karaibach jest jedną z najbardziej popularnych i lubianych postaci.

To najmłodsza medalistka olimpijska w historii jamajskiego sportu (srebro w 2000 w Sydney). Najbardziej utytułowana biegaczka tego kraju, z siedmioma medalami igrzysk i dziewięcioma mistrzostw świata. Jedna z zaledwie dwóch kobiet, które obroniły olimpijskie tytuły na 200 m (Ateny 2004 i Pekin 2008).

Była też Veronica sztandarem nowych czasów: zanim nadszedł Usain Bolt, to ona pokazywała, że Jamajka nie musi swoich największych sprinterskich talentów oddawać obcym i oglądać, jak zdobywają medale dla Kanady, Wielkiej Brytanii czy USA. A tak było za czasów biegających dla Kanady Bena Johnsona i Donovana Baileya,  ścigającego się dla Wielkiej Brytanii Linforda Christie.  Dziś wygrywa dla USA Sanya Richards, która dawno temu trafiła na Florydę, jak Veronica. Ale Richards jest już wyjątkiem, a kiedyś karaibscy spinterzy emigranci byli regułą.

Dziś Jamajczycy nie tylko biegają dla siebie, ale coraz rzadziej wyjeżdżają trenować za granicą. Nagle się okazało, że nic tak sprinterowi nie służy, jak bieganie po trawie w Kingston i okolicach, i nic go tak nie napędza, jak lokalna dieta. A Glen Mills, wychowujący sprinterów na Jamajce od ponad ćwierć wieku, z trenera pracującego na uboczu wielkiego sportu stał się szefem sprinterskiej grupy wszech czasów: Racers Track Club.

To grupa Usaina Bolta, który razem z kolegami z RTC, Yohanem Blake'em i Warrenem Weirem zajął rok temu na igrzyskach w Londynie całe podium biegu na 200 m. Wcześniej obronił tytuł z igrzysk w Pekinie w biegu na 100 m, a potem również w sztafecie 4 x 100 m. Nikt przed nim tego w igrzyskach nie dokonał, nikt na bieżni nie robił nadludzkich rzeczy z taką lekkością.

Jamajka przez 50 lat olimpijskich startów od Londynu 1948 zdobyła siedem złotych medali. A od Pekinu 2008 – 10, większość dzięki Boltowi. Ale Jamajczycy nie zapomnieli Veronice Campbell-Brown, że to ona zaczęła serię.

Oblężona wyspa

Od soboty, gdy ujawniono dopingową wpadkę, jest jasne, że sztandar VCB  trzeba będzie wyprowadzić albo przynajmniej schować na jakiś czas, w najgorszym wariancie na dwa lata dyskwalifikacji. Od czasu Marion Jones nie spadła przez doping tak wielka gwiazda lekkiej atletyki.

Dla Jamajki to większy szok niż gdyby za korupcję aresztowali cały rząd, bo co do polityków Jamajka nie ma złudzeń. Ale Veronica? Dziennikarze robią wywiady z rodziną, w tle widać, w jak skromnych warunkach jamajskie gwiazdy dorastają, ojciec VCB mówi, że to niemożliwe, ktoś jej czegoś musiał dosypać. Kibice zwołują się na modlitwy.

Nawet zjazd działaczy jamajskiej diaspory musiał się wypowiedzieć na ten temat: nie wierzymy. Nie VCB, to do niej nie pasuje. Podobno ostatnio była u dentysty, może coś tam jej dali. Zawsze była czysta. Nawet się swego czasu skarżyła, że rekord świata na 100 m jest dla kobiet nieosiągalny, przez co nie ma wokół nich takiego rozgłosu jak wokół sprinterów. Nieosiągalny, czytaj: ustanowiony w czasach koksiarskiej wolnoamerykanki przez nieżyjącą już Florence Griffith-Joyner.

Jak by tego było mało, test z wynikiem pozytywnym zrobiło VCB laboratorium w Montrealu. Znów Dick Pound będzie zacierał ręce. Kanadyjczyk, były szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), od dawna powtarzał, że jamajskie sukcesy mają podejrzany rewers, że tamtejsi sportowcy uchylają się od kontroli, a walkę z dopingiem długo uważano na wyspie za zbyt kosztowny luksus.

Jamajczycy takie oskarżenia traktują jako atak na kraj. Zemstę tych, którzy kiedyś brali sobie jamajskie talenty za bezcen, dawali im paszporty i w zamian dostawali medale. A teraz muszą patrzeć, jak tracą złoto i rekordy świata – rekord na setkę dał Jamajce najpierw Asafa Powell, a po nim Bolt. Kanadyjczykom Jamajka radziłaby, żeby sobie przypomnieli, że sami nie są święci, bo Bena Johnsona sprowadzili u siebie na złą drogę i doprowadzili na igrzyskach w Seulu (1988) do dopingowego skandalu wszech czasów.

Z komentarzy do sprawy Campbell-Brown wyłania się Jamajka-oblężona wyspa: jesteśmy małym krajem, jesteśmy krajem czarnych, jesteśmy solą w oku dla wielkich. Żyjemy w skorumpowanym świecie, który zrobi wszystko, by Jamajkę ściągnąć w dół, pokazując, gdzie jest miejsce czarnych. Dawni kolonialiści wciąż by chcieli widzieć Jamajkę jako kraj Boba Marleya, reggae, jointów, nieróbstwa i biedy. A miejscowa fabryka sprinterów ten obraz burzy, bo jest dowodem, że tu umieją budować, i to własnymi siłami i tak, że nikt ich nie dogoni.

Obie strony mają swoje racje. Na 3-milionowej wyspie, gdzie jest ledwie kilka wyczynowych bieżni, ale mnóstwo trawiastych i żwirowych, sprint jest religią. Gdy są finałowe biegi podczas igrzysk czy mistrzostw świata, życie na wyspie zamiera, nawet krykieciści muszą wtedy grać przy pustych trybunach, a to jeden z narodowych sportów.

Dziennikarze z Karaibów opowiadali nam podczas igrzysk w Londynie, że Jamajka, jeśli chodzi o wychowywanie sprinterskich talentów, rywalizację w grupie, kult pracy, jest wyjątkiem w regionie, który słynie z genetycznie uprzywilejowanych szybkobiegaczy, ale niekoniecznie z wykorzystywania dawanych przez los szans. Od wspomnianych Champs dla dzieciaków ze szkół, przez usportowione technika, takie, do jakiego chodziła m.in. Veronica Campbell-Brown, po politechnikę w Kingston, przy której działa MVP, czyli grupa sprinterska Asafy Powella, rywalizująca z Racers Track, nad talentami cały czas czuwają specjaliści. A na najlepszych czekają kontrakty z Adidasem, Pumą i innymi gigantami.

Dopingowa trzynastka

Ale tak jak od Pekinu 2008 Jamajka zaczęła zbierać złoto igrzysk garściami, tak też sypnęło od tego czasu dopingowymi wpadkami. Od końca lat 80. na dopingu wpadło 24 Jamajczyków, ale z tego aż 13 od 2008 r. Niektórzy już po dwa razy, jak Dominique Blake i Steve Mullings, zawieszeni – odpowiednio –na sześć lat i dożywotnio. Na drobniejszych przewinieniach przyłapano i wspomnianego Blake'a, czyli przyjaciela Bolta z RTC, i Shelly-Ann Fraser-Pryce, mistrzynię olimpijską i świata.

Usain nigdy wpadki nie miał, nigdy też nie został posądzony o uchylanie się od kontroli. Na pytania o doping w żartach odpowiada, że tajemnica sukcesów to miejscowe specjały, yam i kurczaki. A na poważnie, że liczy się tylko ciężka praca i geny niewolników, których kiedyś tu zwożono, żeby zbierali dla kolonialistów to, co najcenniejsze, i tylko najmocniejsi przeżywali.

Są dziś w świecie lekkiej atletyki trzy zagłębia dopingowych podejrzeń. Jamajka, która swoją komisję antydopingową ma dopiero od 2008 r., a jej pierwszym szefem był rektor wspomnianej politechniki, która współpracuje z klubem MVP. Białoruś, gdzie kontrole krajowe służą ochronie dopingowiczów, a nie ich wyłapywaniu, a międzynarodowym kontrolerom utrudnia się pracę jak się da. I Afryka z długodystansowcami z Kenii i Etiopii, gdzie dopiero powstaje w miarę szczelna sieć kontroli.

Problem w tym, że białoruscy siłacze lekkoatletyki dla nikogo nie są idolami, gdy się pojawiają na zawodach, wita się ich kpinami. Kenijscy biegacze, choć wielu kibiców wierzyło bezkrytycznie w bajkę o ich fabryce medali i w cudowne właściwości tamtejszych płaskowyżów, też nigdy tak nie rozpalali wyobraźni.

Jamajka to co innego. Ona zrobiła ze sprintami to, co Barcelona, a wcześniej Brazylia, z futbolem. Na lekkoatletyczne stadiony kibice z całego świata przychodzą w jamajskich barwach, bo Jamajka to zwycięstwo i show. Po Veronice Campbell i całej wspomnianej dopingowej trzynastce kibice mają prawo zwątpić, czy te barwy są jeszcze znakiem zabawy.

Każde jamajskie dziecko już wie, co to jest Lasix. Od soboty słychać tylko o tym. Czy Lasix jest dopingiem czy nie, czy nasza Veronica mogła go wziąć świadomie czy nie, czy znów ktoś nie ryje pod jamajskimi sukcesami.

Lasix to pigułka z furosemidem. Diuretykiem z listy środków zabronionych dla sportowców, bo działa moczopędnie, czyli pomaga wypłukać doping. Ślady furosemidu znaleziono w próbce pobranej 4 maja od Veroniki Campbell-Brown.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Lekkoatletyka
Wojciech Nowicki nie składa broni. Dźwiga cztery samoloty miesięcznie
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Lekkoatletyka
Mistrz kontra mistrz. Wielki pojedynek na Diamentowej Lidze w Polsce
Lekkoatletyka
Startuje "Złota Seria 42". Na to czekali polscy biegacze
Lekkoatletyka
Halowe mistrzostwa świata. Sztafeta wraca na podium, Polki ze srebrem w Nankinie
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczne ostatki. Niewykorzystana szansa Polaków w Nankinie
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście