Dopingowa krucjata Bena Johnsona

Najsłynniejszy ze słynnych sportowców złapanych na dopingu przejdzie swoje odkupienie – 25 lat po wpadce w Seulu, na tym samym stadionie i torze

Publikacja: 31.08.2013 01:01

Dopingowa krucjata Bena Johnsona

Foto: Creative Commons Attribution 3.0 Unported License, Bandeetdesign Bandeetdesign Bandeetdesign

Krótka kronika dotychczasowego żywota Bena-jąkały wygląda mniej więcej tak: przyjechał z Jamajki do Kanady, trenował sprinty, w 1987 roku podczas mistrzostw świata w Rzymie poprawił rekord świata na 100 m po raz pierwszy. Rok później podczas igrzysk w Seulu, dokładnie 24 września 1988 roku, poprawił rekord znów, 9,79 w finale wydawało się osiągnięciem niezwykłym. Trzy dni później złoty medal mu zabrano, testy wykazały, że brał stanozolol.

Wrócił po dyskwalifikacji w 1991 roku, następnego lata biegał po olimpijskich torach w Barcelonie, dobiegł tylko do półfinału. W 1993 roku znów go sprawdzono, tym razem znaleziono nadmiar testosteronu. Dyskwalifikacja dożywotnia. Po niej robił różne rzeczy: trenował syna Muammara Kaddafiego, ścigał się z końmi i samochodami, w końcu zajął się przygotowaniem fizycznym zwykłych obywateli Kanady w rodzimym stanie Ontario. Przede wszystkim stał się symbolem — personifikacją wszystkich dopingowych oszustów świata. Z niebytu wyciągnął go Jaimie Fuller. Postać znana w świecie producentów odzieży sportowej, Australijczyk, prezes Skins Compression Garments Pty Ltd., firmy, która przekonuje do nowoczesnych strojów sportowych uciskających ciało, co sprzyjać ma wynikom kolarzy, triathlonistów, narciarzy, krykiecistów, i wielu innych ludzi sportu, nawet golfistów (na liście klientów jest Rory McIlroy).

Jaimie Fuller to człowiek sukcesu, ale sławę zawdzięcza nie tylko biznesowi, ale też stylowi pracy. Mówią, że ekscentryk. – Ważna jest uczciwość, otwartość, pomysły i dynamizm, biznesplan raczej się nie sprawdza – twierdził nie raz, nieco zaskakując kolegów po fachu. Tak mniej więcej rozwinął Skins, kiedyś niemal bankruta, dziś firma ma siedzibę w Szwajcarii, dobre notowania i sporo kontraktów z federacjami sportowymi na całym świecie. Fuller to także marzyciel. Wymarzył sobie, pod wpływem dopingowych afer ostatnich miesięcy, że sport bez środków wspomagających jednak jest możliwy. Z początku tylko apelował, po aferze Lance'a Armstronga napisał zaangażowany list otwarty do szefa światowego kolarstwa Pata McQuaida, którego tak naprawdę chciał odsunąć od władzy, bo szef UCI jakby nie przystaje do Fullerowych norm prawdy i pojednania. Apel raczej nie był skuteczny, więc trzeba było zrobić drugi krok.

Wykonać go ma Ben Johnson.

Siedli w jednym z londyńskich hoteli i pogadali. Ben raz jeszcze opowiedział swoją historię. Jak zatrzymał seulski zegar na wyniku 9,79, jak wiedział, że biegnie z takimi jak on sam (sześciu z ósemki finalistów przyłapano wkrótce na dopingu), jak zawalił się mu świat, jak wiele zapłacił za chęć bycia najlepszym. Fuller wyciągnął laptop i pokazał Benowi Johnsonowi, dlaczego wytropił go w domu w Toronto.

Projekt nazywa się „#ChooseTheRightTrack", czyli „#WybierzWłaściwyTor". Plan jest następujący: 24 września 2013 roku, dokładnie 25 lat po swym biegu olimpijskim, Ben Johnson, sprinter okryty niesławą, stanie raz jeszcze na szóstym torze stadionu w Seulu. Nie pobiegnie. Rozwinie i przekaże światu petycję wzywającą do większego zaangażowania w wojnę z dopingiem, z tym „usprawnieniem powodującym zanikanie wiarygodności sportu" – jak stoi w przygotowywanym przekazie.

Jaimie Fuller myśli już o podobnym geście ze strony Lance'a Armstronga. Rozmawiał z nim, są po słowie, Armstrong jest za, tylko teraz ma na głowie walkę prawną z rządem USA, więc jest za wcześnie.

Australijski marzyciel widzi jeszcze jedno wyzwanie, chciałby, by wszyscy ci, którym udało się w sportowym życiu przejść przez oczka dopingowych sieci, a teraz pełnią istotne role w administracji czy biznesie, przestali wołać: – Wieszać dopingowych oszustów, wieszać, więzić, karać, dyskwalifikować dożywotnio! Żeby skończyć z ich hipokryzją.

– Użyjmy na nich kija i marchewki. Jeśli wyznają prawdę, nic ich nie spotka. Kijem musi być to, że jeśli jednak odkryjemy nowoczesnymi metodami, że kiedyś brali doping, albo znajdą się na to świadkowie, kara będzie taka, jaką żądają dla innych: powieszenie, ścięcie lub poćwiartowanie – mówi Fuller, po swojemu prosto i ostro.

Ben Johnson zacznie jego zaplanowaną na lata misję prawdy i odkupienia. Nadaje się, bo ciągle dla świata jest tym złym, choć tak naprawdę od dawna spędza czas cicho z wnuczkami w Ontario. Za udział w krucjacie Fullera nie weźmie żadnych pieniędzy. Nie chce sławy i zainteresowania mediów. Chce pomóc sobie w oczyszczeniu nazwiska, chce pomóc sprawie. – Ja byłem pionkiem uwikłanym w większą grę. Byłem w stajni Primo Nebiolo, ówczesnego szefa IAAF, więc nawet nie byłem badany w Rzymie po pobiciu rekordu. W Seulu powieszono mnie, by reszta sprawy przyschła. Tak, brałem doping, ale winni są też trenerzy, działacze, lekarze, cały sport, oni również powinni dzielić ze mną winę – mówi.

Miał 15 lat, gdy znalazł się w Kanadzie i zaczął treningi w małym klubie w Scarborough. Miał 19 lat, gdy trener Charlie Francis wziął go na bok i po cichu zapytał, czy coś bierze na wzmocnienie, a jeśli nie, to czy nie chciałby, bo inni przecież też biorą.

Po trzech tygodniach zdecydował się. Zdawało mu się, że nie miał wyboru. Dziś widzi w oczach współczesnych lekkoatletów ten sam niepokój, tę czujność, którą miał sam. – Większość sportowców chce wygrywać. To jest pokusa. Przejdą raz na drugą stronę i nie mają odwrotu. Jako dzieciak wybrałem tę ścieżkę i moje życie tak się potoczyło, jak potoczyło. Pewnie, że trochę żałuję. Zrobiłem źle. Teraz chcę to naprawić – mówi Ben Johnson, ten, który na szóstym torze stadionu olimpijskiego w stolicy Korei Płd. zacznie krucjatę Fullera.

Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Lekkoatletyka
Copernicus Cup. Gwiazdy wystąpią w Toruniu
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Natalia Bukowiecka zmienia dystans, zmierzy się z Ewą Swobodą
Lekkoatletyka
„Gwiazdy kontra gwiazdy”. Mistrzowskie pojedynki na Orlen Cup 2025
Lekkoatletyka
Bogaty rok lekkoatletów. PZLA ratyfikował 88 rekordów Polski