Kiedy pojawił się pomysł, by biegiem uczcić 70. rocznicę bitwy o Monte Cassino?
Decyzja zapadła przed czterema laty. Obchody 65. rocznicy były wyjątkowe. Odbywały się inscenizacje militarne, przyjechali polscy harcerze. Ale zabrakło mi w tym wszystkim elementu wysiłku fizycznego. Dlatego zrodził się pomysł, by zrobić to w przyszłym roku. Tym bardziej, że polscy biegacze są gotowi, by licznie stawić się w Cassino i wystartować w tym wyjątkowym przedsięwzięciu.
Ale bieg będzie chyba wyjątkowo wyczerpujący dla zawodników? Cały czas pod górę, upał. Dobiegnięcie na metę będzie wyczynem niemal ekstremalnym.
Prawda, podbieg jest bardzo wymagający. Pokonałem go trzy razy w rekreacyjnym tempie i kosztowało mnie to dużo sił. Ale nie kładziemy nacisku na rywalizację i wynik. Chodzi przede wszystkim o to, żeby wysiłkiem uczcić pamięć poległych. Mam nadzieję, że dla uczestników będzie to 40-60 minut przemyśleń o tym, co musieli przeżywać ci młodzi ludzie walczący o Monte Cassino.
Czy zainteresowanie biegiem wyrażają także rodziny żołnierzy poległych w walkach o klasztor?