Punktualnie o godz. 10 w niedzielę strzał startowy da sygnał do startu najważniejszego polskiego półmaratonu, który przez dziewięć lat wypracował sobie mocną markę w Europie. Pierwsi zawodnicy na mecie na Stadionie Narodowym spodziewani są już około godz. 11. Być może tegoroczny triumfator dobiegnie szybciej niż zwycięzca z zeszłego roku, Kenijczyk Martin Mukule, który przebiegł 21-kilometrową trasę w czasie 1:02.49. Najlepsza wśród pań powinna się pojawić kilkanaście minut później. Rok temu sklasyfikowana jako pierwsza Olga Kalendarova-Ochal pokonała dystans z czasem 1:14.04.
Uczestnicy pobiegną Alejami Jerozolimskimi, potem pod Pałacem Kultury, a następnie Krakowskim Przedmieściem i Konwiktorską dostaną się na Wisłostradę. Na wysokości Podchorążych zboczą do Łazienek. Do mety dotrą przez most Poniatowskiego.
– Tegoroczna trasa jest atrakcyjniejsza niż zeszłoroczna – przebiega przez Łazienki, a na trasie znalazł się podbieg ulicą Agrykola. Uczestnicy finiszować będą twarzą do stadionu, który poprzednio zostawiali z tyłu – mówi Magdalena Skrocka-Kołodziejska z Fundacji „Maraton Warszawski".
Niewykluczone, że w tym roku pobity zostanie kolejny rekord frekwencji. W 2013 r. mimo kilkustopniowego mrozu wystartowało ponad 10 tysięcy osób. W tym, przy bardziej sprzyjającej aurze, biegaczy powinno być więcej.
Dopingować będzie im można w czterech punktach przygotowanych dla kibiców. Poza Monster Truckiem na moście Poniatowskiego, w specjalnych punktach przy Rotundzie, Agrykoli i na odcinku Wisłostrady od Ludnej do Górnośląskiej będzie można wsiąść do autobusu typu Double-Decker i zagrzewać biegaczy do walki razem z bębniarzami i animatorami.