Pierwsza kolejka wyjaśniła wiele, właściwie wszystko. Storl wszedł do koła z miną zwycięzcy, ale miał powody. Szybki obrót, błyskawiczne pchnięcie – 21,41 m i konkurs stał się dla pozostałych jedenastu siłaczy wyścigiem o drugie miejsce.
Polak pchał przedostatni. Próba, jak na początek względnie dobra – 20,56, choć entuzjazmu polskiego podwójnego mistrza olimpijskiego nie wzbudziła. Drugie miejsce za Niemcem chwilowo jednak było.
Rywale do Storla mieli daleko, ale do Majewskiego jednak nie. Pierwszy zaatakował Chorwat Stipe Żunić (20,68), potem Hiszpan Borja Vivas (20,86) – miejsce na podium wymagało więc sporej poprawki. Druga próba Polaka była jednak lepsza: 20,83. Konkurs dość szybko przygasł – Storl palił próby, pozostali kandydaci do medali też się nie poprawiali. Lider z Niemiec w ostatniej kolejce uzyskał 20,98 – tym wynikiem też by wygrał, ale do zapowiadanych 22 metrów i rekordu życiowego jednak sporo brakowało.
Tomasz Majewski zaczął polskie starty w finałach od medalu, może kruszec nie taki, o jakim się zwykle marzy, lecz na pewno kapitan reprezentacji wytyczył właściwy kierunek swym koleżankom i kolegom.
Dziś rozegrano tylko dwa finały. Drugim był bieg kobiet na 10000 m. Wystartowało 26 pań, mistrzynią Europy została Brytyjka Jo Pavey, która we wrześniu skończy 41 lat i ledwie 11 miesięcy temu urodziła dziecko. Polka Karolina Jarzyńska trzymała się długo wśród najlepszych, nawet prowadziła kilka okrążeń w połowie wyścigu, ale gdy tempo wzrosło, oddała pole, zajęła 13. pozycję.