Warszawa czeka. W niedzielę rano, dokładnie 21 sekund po 8.40, rozlegnie się pierwszy strzał startera i z mostu Poniatowskiego ruszą na trasę biegaczki elity. Punktualnie o godz. 9 rozlegnie się drugi strzał i za biegaczkami popędzą pozostali – w pierwszym szeregu elita biegaczy zawodowych, ci, którzy ścigać się będą o główne nagrody, i być może rekordy trasy. Potem uczestnicy i uczestniczki ze stref czerwonej i żółtej, na końcu zaś z zielonej.
Podwójny start jest potrzebny, by emocje walki o atrakcyjne auto między najlepszymi paniami, i panami były rzeczywiste, nie wirtualne. 19 minut i 39 sekund – to tyle, ile wynosiła różnica między średnią czasów uzyskanych przez trzech najlepszych mężczyzn i trzy najszybsze kobiety podczas 35. PZU Maratonu Warszawskiego rok temu. Dogonią, nie dogonią?
O 9.30 zaczyna się Bieg na Piątkę z Yaredem Shegumo, wicemistrzem Europy w maratonie, jako liderem stawki. Biec obok mistrza, nawet przez kilka chwil – to naprawdę rzadka okazja.
Jesienny maraton w Warszawie to jednak głównie impreza dla tych tysięcy osób ze stref w różnych kolorach, dla amatorów, którym bieganie zawróciło w głowie tak, że żyć bez niego nie mogą. Ile osób, tyle motywacji, które trudno zacytować z osobna, ale synteza jest prosta: do mety dobiegną ludzie zmęczeni, lecz szczęśliwi.
36. PZU Maraton Warszawski będzie, jak od lat, imprezą nie tylko dla tych, którzy umieją przebiec 42 km i 195 m. Składają się na nią Targi Sport & Fitness (już od piątku w południe), będzie co robić na błoniach Stadionu Narodowego już w sobotę, gdyż program poranka zawiera wielobój sportowy dla rodzin z dziećmi na promenadzie stadionowej, będą liczne seminaria biegowe dla tych, którym trzeba nie tylko kondycji, ale i wiedzy (sobota od godz. 12).