Reklama

Paweł Fajdek: Za łobuza się nie uważam

Paweł Fajdek dzień po obronie tytułu mistrza świata: o bacie trenera Cybulskiego, karach za doping, edukacji i sportowym egoizmie

Aktualizacja: 24.08.2015 15:52 Publikacja: 24.08.2015 15:43

Paweł Fajdek

Paweł Fajdek

Foto: AFP

Rzeczpospolita: Po konkursie w Pekinie poczuł pan, że spychany niekiedy na boczne stadiony rzut młotem wreszcie ludzie docenili?

Paweł Fajdek: Nie powinienem narzekać. Kiedy opuszczałem stadion, było to już po finale 100 m z Usainem Boltem, zostałem wręcz osaczony. Dwóch Chińczyków złapało mnie za ręce, jeden za nogę. Jeden chłopaczek, ten który trzymał mnie za bark i dłoń, ważył jakieś 160 kilo. To nie były przelewki. Powiedzieli, że jak nie zrobią sobie ze mną zdjęcia, to nie puszczą. Menedżer mnie uratował.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Lekkoatletyka
Poland Business Run – 3000 uczestników pobiegło w Warszawie
Lekkoatletyka
Noah Lyles, mistrz olimpijski w biegu na 100 m: „Żona zostaje na tylnym siedzeniu"
Lekkoatletyka
Święto biegania w Zakopanem. Przyjadą gwiazdy lekkiej atletyki
Lekkoatletyka
Armand Duplantis dla „Rzeczpospolitej": Nie wiem, gdzie są moje granice
Lekkoatletyka
Natalia Bukowiecka dla „Rzeczpospolitej": Sesje mnie stresują
Reklama
Reklama