Spotkanie w ramach eliminacji do mistrzostw świata odbyć się musiało w cieniu niedawnej tragedii. W wyniku wypadku samochodowego z poprzedniego tygodnia ucierpiało pięciu członków koszykarskiej reprezentacji Kosowa. Jeden z nich Gazmend Sinani zginął w wyniku odniesionych obrażeń. Kosowska federacja poprosiła FIBA o przełożenie meczów na inny termin, lub nawet o ich anulowanie i przyznanie rywalom walkowerów. Ostatecznie podjęto jednak decyzję o normalnym rozegraniu spotkań eliminacyjnych - pisze Onet.pl.
Mecz rozpoczął się od celnej trójki Adama Waczyńskiego, a chwilę później rzutem za trzy odpowiedział Dardan Berisha. Historia tego gracza i jego starcia z polską reprezentacją jest ciekawa, bo w przeszłości Berisha był reprezentantem Polski. Pierwsza kwarta była koncertem rzutów za trzy. Po stronie Biało-Czerwonych prym w tym elemencie wiódł "Waca", który już po czterech minutach gry miał na koncie 10 punktów. Kosowo długo także miało zaskakująco dobre statystyki w tej materii.
Po pierwszej kwarcie Polska wywiązywała się z roli faworyta, chociaż gospodarze przez wiele minut wytrzymywali grę kosz za kosz. Po pierwszej bardzo ofensywnej odsłonie było 30:23, wynik rzadko spotykany w europejskiej koszykówce reprezentacyjnej.
Po kilku minutach drugiej części meczu podopieczni Mike'a Taylora mieli już dwucyfrową przewagę 37:25, po kolejnym celnym rzucie z dystansu Adama Waczyńskiego. Chwilę później podwyższył drugi pewny punkt naszej ekipy w tym meczu, podkoszowy Maciej Lampe. Drugie dziesięć minut było popisem gry polskich koszykarzy, którzy na półmetku wygrywali 57:34. Pierwszą połowę "zamknęła" nie tylko efektowna seria punktowa, ale przede wszystkim dynamiczny wsad wprowadzonego chwilę wcześniej do gry rezerwowego Dominika Olejniczaka.
Przy tak ogromnej zaliczce w grę gości zaczęła się wkradać lekka nonszalancja. Polska kadra zaczęła zwlekać z wykańczaniem prostych akcji, a w defensywie panowało zbyt duże rozluźnienie. Przez to w pewnym momencie Kosowo było w stanie skrócić straty do 11 "oczek". Po chwili wszystko wróciło jedna do normy i Polacy znów byli lepsi o ponad 20 punktów, przed ostatnią kwartą było 80:59 (choć kwarta padła łupem Kosowa 25:23).