Rozstrzygnięta dopiero po siedmiu meczach półfinałowa rywalizacja Prokomu Trefla z Anwilem była ozdobą play-off w poprzednim sezonie, można powiedzieć — przedwczesnym finałem. Teraz też ich pojedynek zapowiada się intrygująco, chociaż drużyna z Włocławka przeżywa ostatnio lekki kryzys, a mistrzowie Polski to zespół po poważnych przejściach.
Właśnie największą ciekawość budzi, jak na trudnym terenie we Włocławku poradzi sobie nowy duet szkoleniowy z Sopotu — Litwin Tomas Pacesas i Słoweniec David Dedek. Obydwaj doskonale znają miejscowe realia. Pacesas jako zawodnik zdobywał z Anwilem mistrzostwo Polski, Dedek był tu asystentem trenera Andreja Urlepa, a potem przez pewien czas pracował jako pierwszy trener. Przyjeżdżają do Hali Mistrzów z przebudowanym zespołem, nastawionym na agresywną, szybką i efektowną grę, jak w ostatnim ligowym meczu z Górnikiem Wałbrzych.
Kłopoty Anwilu to przede wszystkim kontuzja Zbigniewa Białka, który jednak w sobotę ma już być gotowy do gry, oraz słabsza dyspozycja w ostatnim ligowym spotkaniu innych Polaków, stanowiących dotychczas o sile zespołu. Czy słoweński trener Ales Pipan potrafi odpowiednio nastawić zespół do boju z czterokrotnymi mistrzami Polski?
W Gdyni w meczu na szczycie ekstraklasy kobiet spotkają się dwa polskie dream teamy. Wisła lepiej sobie radzi w Eurolidze, ale na krajowych boiskach żaden z niedzielnych rywali nie poniósł jeszcze porażki. Ktoś straci pierwsze punkty. Na parkiecie i obok niego spotkają się starzy znajomi. Trener Wisły Tomasz Herkt prowadził w przeszłości zespół Lotosu.
Grające teraz w Gdyni Amerykanki Chamique Holdsclaw i Dominique Canty jeszcze w poprzednim sezonie zdobywały złoto dla Wisły. Z kolei reprezentacyjna środkowa Ewelina Kobryn latem przeniosła się do Krakowa właśnie z Gdyni. Kibice nie powinni narzekać na brak emocji.