– Jestem bardzo rozżalony naszą grą – mówił Marcin Gortat, który nie opuścił boiska nawet na sekundę. – Jesteśmy na siebie wściekli – komentował Szymon Szewczyk, jeden z najwaleczniejszych zawodników zespołu. Był na parkiecie, gdy drużyna odrabiała 16-punktową stratę.
Reprezentacja Polski przegrała spotkanie, w którym zwycięstwo dawało olbrzymią szansę na awans do ćwierćfinału. Na razie jednak nic nie jest jeszcze przegrane. W grupie F tylko niepokonana w turnieju Turcja zapewniła sobie w sobotę grę w fazie pucharowej w Katowicach, tak jak już w piątek uczyniły to Grecja i Francja w grupie E.
W przypadku pozostałych zespołów możliwych jest jeszcze wiele wariantów. Nawet porażka w dzisiejszym meczu ze Słowenią nie odbiera nam nadziei. I tak będzie decydował zaplanowany na środę mecz z mistrzem świata Hiszpanią.
Już początek spotkania z Serbią w wypełnionej ponad 10 tysiącami widzów hali Arena w Łodzi zapowiadał kłopoty. Rywale prowadzili 7:0, ale w przeciwieństwie do przegranego meczu z Turcją udało się ich dogonić. W 6. minucie prowadziliśmy nawet 12:10 i do końca pierwszej kwarty toczyliśmy równy pojedynek głównie dzięki trzem trzypunktowym rzutom Michała Ignerskiego.
Potem było już coraz gorzej. Serbowie grali według dobrze opracowanego schematu: szybko rozgrywali piłkę po obwodzie i trafiali z dystansu (do przerwy 6/11 za trzy) lub bliższej odległości. Pod koszem ich mocnym punktem był Nenad Krstić z Oklahoma City Thunder.