Reprezentacja Polski przegrała czwarty raz w czwartym spotkaniu ze Słowenią o punkty. Rywal był lepszy, ale do przerwy wydawało się, że może się zdarzyć niespodzianka. Słoweńcy tym zwycięstwem zapewnili sobie awans do ćwierćfinału.
Początkowo wszystko funkcjonowało jak trzeba. Trener Muli Katzurin wprowadził dwie zmiany w wyjściowej piątce. Obecność w niej Szymona Szewczyka i Krzysztofa Roszyka wskazywała, że w tym meczu defensywa będzie ważniejsza od ataku. Tak było. Od początku nasza drużyna zagrała z olbrzymią determinacją. Wszyscy przykładali się do obrony. Znakomicie rozpoczął Szymon Szewczyk, który do przerwy był najskuteczniejszym strzelcem drużyny (13 pkt, 5/6 z gry). Katzurin często dokonywał zmian, co pozwalało utrzymywać wysoką intensywność gry zespołu.
Wygrana sześcioma punktami pierwsza kwarta przypomniała mecz ze Słowenią przed dwoma laty na ME w Alicante. Wówczas prowadziliśmy po 10 minutach 19:13, a w drugiej kwarcie Słoweńcy pozwolili nam rzucić tylko siedem punktów i do końca powiększali przewagę, wygrywając 70:52. Teraz sytuacja się powtórzyła, tyle że z opóźnieniem. Przez pierwsze siedem minut trzeciej kwarty ogarnięty niemocą polski zespół zdobył tylko jeden punkt, popełniając w tym czasie aż sześć ze swych 15 strat. W 28. minucie rywale prowadzili już 49:32 i o wygranej można było pomarzyć, chociaż byliśmy w tym meczu lepsi w zbiórkach (43-35). Zabrakło skuteczności.
Znów zawiedli Maciej Lampe i David Logan, który przebudził się w czwartej kwarcie, gdy już było za późno. Na domiar złego dołączył do nich lider zespołu Marcin Gortat, który uzyskał wprawdzie swoją porcję zbiórek (10) i bloków (3), ale w ataku rozegrał najgorszy mecz w kadrze (2/10 z gry), a pod własnym koszem pozwolił, żeby Erazem Lorbek został najlepszym strzelcem spotkania (20 pkt). Ostatnie minuty meczu lider polskiej ekipy spędził na ławce rezerwowych, co dotychczas mu się nie zdarzało.
Trzecia kolejna porażka w mistrzostwach nie przekreśla naszych szans na awans do ćwierćfinału. W środę w ostatnim dniu rywalizacji w grupie F Polacy grają z Hiszpanami. Zwycięzca awansuje do ćwierćfinału bez względu na inne rozstrzygnięcia, przegrywający odpada. Mistrzowie świata w meczu z Litwą pokazali, że odzyskują formę, której brakowało im na początku turnieju. Trudno w tej sytuacji o optymizm.