Dawno nie oglądaliśmy tak dobrze grającej reprezentacji koszykarzy. W meczu z niepokonanym dotychczas liderem grupy C Polacy idealnie wykorzystali swoje atuty.
Konsekwentnie dogrywali piłki do podkoszowych Marcina Gortata i Macieja Lampego, a ci w swoim rodzinnym mieście prawie się nie mylili. Zdobyli ponad połowę punktów drużyny (53). W pierwszej kwarcie, poza jednym koszem Dardana Berishy, tylko oni powiększali dorobek zespołu. Belgowie próbowali odpowiadać akcjami na obwodzie, trafili do przerwy 9 z 13 rzutów za trzy punkty, w całym spotkaniu 14 z 29, ale to nie pomogło. Zwłaszcza że nie mieli czego szukać pod koszem, pod którym królowali dwaj panowie z miasta Łodzi.
Najlepszym przykładem dobrej, poukładanej taktycznie gry polskiego zespołu była ostatnia akcja sprzed przerwy dająca Polakom najwyższe, siedmiopunktowe prowadzenie w tej części meczu. Łukasz Koszarek miał 20 sekund na jej rozegranie. Popatrzył na trenera Griszczuka, porozumiał się gestem z Gortatem i w odpowiednim momencie ich dwójkowej akcji podał środkowemu lobem pod kosz. Gortat chwycił piłkę i w ekwilibrystycznej pozycji trafił w ostatniej sekundzie. Do przerwy środkowy Orlando Magic nie pomylił się przy żadnym z siedmiu rzutów z gry.
Spudłował dopiero swój dziesiąty rzut w trzeciej kwarcie, którą dobrze broniąca drużyna wygrała 20:8, obejmując 19-punktowe prowadzenie.
Wyróżniali się gracze podkoszowi, ale każdy z polskich koszykarzy ma swój udział w tej spektakularnej wygranej. Znakomicie rozdzielał piłki Łukasz Koszarek (siedem asyst), potrafiący także zdobywać ważne punkty. – Nasi wysocy zawodnicy byli dzisiaj bardzo aktywni i agresywni – wtedy łatwiej podać im piłkę. Graliśmy z dużą werwą – powiedział po meczu „Rz” rozgrywający reprezentacji.