Mecz z Turowem w Zgorzelcu okazał się ponad siły i możliwości lidera ze Słupska, który w pierwszej rundzie przegrał tylko jedno spotkanie. Drugą rozpoczął od porażki i to aż 17 punktami. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Ivan Koljević, który zdobył 21 punktów. Rozgrywający z Czarnogóry imponował przede wszystkim skutecznością rzutów za trzy punkty - trafił czterokrotnie na sześć prób. O zwycięstwie Turowa zadecydowała doskonała trzecia kwarta, którą zespół Jacka Winnickiego wygrał 24:9. Prowadzenia już nie dał sobie odebrać.
Mistrzowie Polski z Gdyni, już bez Jana-Hendrika Jagli i J.R. Giddensa w składzie, tylko do przerwy mieli trochę problemów z Zastalem. Potem wzmocnili obronę i wygrali lekko, łatwo i przyjemnie - różnicą 23 punktów, najwyższą w tej kolejce. W zwycięskim zespole najskuteczniejszy był Ratko Varda, który zdobył 23 punkty.
Bardzo emocjonujący były mecz w Koszalinie, gdzie wicelider Trefl Sopot dwoma punktami przegrał z AZS. Decydujące punkty na 38 sekund przed ostatnią syreną zdobył George Reese (w całym spotkaniu 23). W Kołobrzegu PBG Basket Poznań po sześciu kolejnych porażkach, w większości minimalną różnicą, wreszcie odwrócił fatum ostatnich minut i dwoma punktami wygrał z Kotwicą, dzięki zrywowi w ostatniej kwarcie (33:15).
Fantastyczną końcówkę obejrzeli także widzowie w Warszawie, gdzie Polonia także dwoma punktami pokonała Anwil. Przez większość spotkania prowadził zespół z Włocławka (najwyżej 26:17 na początku drugiej kwarty), ale gdy Marcin Nowakowski rzutami wolnymi na 23,1 sekundy przed końcem spotkania doprowadził do siódmego w meczu remisu 75:75 zwycięstwo znów było sprawą otwartą.
Ostatnią akcję mieli rozgrywać goście. Emir Mutapcić, nowy trener Anwilu, wziął ostatni przysługujący mu czas i rozrysował schemat. Piłka trafiła tam, gdzie chciał, ale Andrzej Pluta, który miał zdobyć zwycięskie punkty z rogu boiska, wyszedł minimalne poza linię. Jego rzut był zresztą niecelny.