To czwarta porażka Phoenix w pięciu spotkaniach, w których w jego barwach wystąpił Marcin Gortat. Zadecydowała o niej końcówka meczu, fatalnie rozegrana i przegrana przez gości 2:19. A zapowiadało się na dobre rozpoczęcie nowego roku przez zespół z Arizony.
Jedyny Polak w NBA grał w tym spotkaniu 35 i pół minuty, najdłużej w sezonie, zdobył 16 punktów, trafiając sześć z dziesięciu rzutów z gry i cztery z siedmiu (rekord kariery) wolnych, miał sześć zbiórek, asystę, trzy bloki (wyrównany rekord sezonu) i trzy faule.
W poprzednim spotkaniu wygranym z Detroit Pistons 92:75 reprezentant Polski pokazał, że dobrze czuje się w systemie obronnym zespołu i potrafi współpracować z kolegami w ataku, o czym świadczyło jego pięć asyst - rekord w karierze i najwięcej w zespole. Teraz Gortat pokazał, że dostrzegany przez partnerów potrafi także być egzekutorem. 16 punktów to jego rekord sezonu i wyrównany rekord kariery. Szkoda, że dobra gra Polaka w niedzielnym spotkaniu, który w nowym zespole zdobywa sobie coraz mocniejszą pozycję, nie poszła w parze ze zwycięstwem drużyny, tak potrzebnym trenerowi Alvinowi Gentry’emu i jego zawodnikom.
Do przerwy polski środkowy był nawet najlepszym strzelcem swojego zespołu. Zdobył 11 punktów, grając 18.19 minut, najdłużej spośród dziesięciu graczy Suns, którzy pojawili się w grze. Wszedł na boisko w połowie pierwszej kwarty po drugim faulu podstawowego (jeszcze) środkowego Phoenix Robina Lopeza i już nie usiadł na ławce. Gortat swoje osiem punktów z gry w tym fragmencie zdobywał z bliskiej odległości od kosza, po asystach Steve’a Nasha, czołowego podającego ligi (uzyskał w tym meczu 20 punktów i miał 12 asyst), z którym - to widać - rozumie się coraz bardziej. Kolejne zdobył z linii rzutów wolnych, trafiając trzy z pięciu takich prób. Miał też trzy zbiórki, asystę (do Nasha, który trafił za trzy punkty) i zablokował rzut Carla Landry’ego. Dobrze spisywał się także w obronie, zmuszając rywali do błędów. W jednej z akcji wymusił ofensywny faul najlepszego gracza gospodarzy środkowego DeMarcusa Cousinsa, który w całym spotkaniu zdobył 28 punktów, ustanawiając rekord kariery.
Po przerwie Gortat jeszcze powiększył swój dorobek. Gdy na początku czwartej kwarty po podaniu Jarreda Dudleya zdobył punkty w kontrataku, Suns uzyskali najwyższe w meczu prowadzenie (79:65). Potem w efektowny sposób zablokował Cousinsa, a akcję tę wielokrotnie pokazywali realizatorzy transmisji telewizyjnej.