Świętowania nie było. Po trzech wygranych z rzędu przed własną publicznością nie udało się drużynie Phoenix przedłużyć serii do czterech, co byłoby jej rekordem w tym sezonie. Marcinowi Gortatowi, po kilku znakomitych spotkaniach, w których poprawiał indywidualne rekordy i miał najlepsze statystyki w zespole, tym razem zdobywanie punktów i zbieranie piłek z tablic przychodziło z większym trudem.
Jedyny Polak w NBA grał 27.32 minut, zdobył 10 punktów, trafiając tylko 3 z 10 rzutów z gry i 4 z 6 wolnych. Miał też 8 zbiórek (1 w obronie), dwie asysty, przechwyt, stratę i trzy faule. Przeciwnicy trzy razy blokowali jego rzuty. Do 14. w karierze double-double (podwójna zdobycz w dwóch elementach gry) zabrakło mu dwóch zbiórek.
Oklahoma to, obok Boston Celtics, najsilniejszy z rywali, z jakimi Suns spotykali się na przełomie stycznia i lutego w pięciomeczowej serii przed własną publicznością. Zespół prowadzony przez Scotta Brooksa, jednego z najmłodszych szkoleniowców w lidze, z bilansem 32 zwycięstw i 17 porażek zajmuje czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej. Phoenix jest dziewiąty (23-25) i wciąż walczy o miejsce w ósemce, dające awans do play-off. Najlepsi gracze Thunder to lider klasyfikacji strzelców Kevin Durant i czołowy przechwytujący i podający w NBA Russell Westbrook. Obydwaj zdobywali w minionym roku w Turcji mistrzostwo świata z reprezentacją USA, obydwaj zostali wybrani do składu Zachodu na tegoroczny Mecz Gwiazd NBA w Los Angeles (koszykarza Phoenix zabraknie w tej imprezie po raz pierwszy od 2004 roku).
Przeciwko Suns Durant zdobył wprawdzie mniej punktów (24) od swojej średniej meczowej (29,3), ale tego dnia miał wsparcie nie tylko od Westbrooka, ale i innych kolegów. Jeff Green był najlepszym strzelcem zespołu (28), dobrze grali także środkowy Serge Ibaka (18 pkt - 9/10 z gry) i James Harden (13), który zanim trafił do NBA występował w Phoenix w zespole Arizona State University.
Przegrać ze znakomicie przygotowanym fizycznie zespołem Oklahoma City to nie ujma. Walcząca od początku do końca drużyna Phoenix była w tym meczu bliska zwycięstwa z wyżej notowanym rywalem. Nie pomógł jednak wyczyn Vince’a Cartera, który zdobył 33 punkty, najwięcej od czasu gdy wraz z Marcinem Gortatem i Mickaelem Pietrusem przeszedł z Orlando Magic do Phoenix, ale spudłował trzy ważne rzuty w samej końcówce, a w całej czwartej kwarcie aż sześć z siedmiu. Nie pomógł fakt, że wszyscy podstawowi gracze Suns mieli dwucyfrowy dorobek punktowy. Zabrakło kilku punktów i zbiórek Gortata oraz kilku asyst Nasha, do czego w ostatnich meczach ta dwójka przyzwyczaiła kibiców.