Marcin Gortat zdobył 6 punktów i miał 9 zbiórek

Koszykarze Phoenix pokonali na własnym parkiecie Golden State Warriors 112:88. Marcin Gortat zdobył dla zwycięzców 6 punktów i miał 9 zbiórek.

Publikacja: 11.02.2011 07:01

Koszykarze Phoenix Suns

Koszykarze Phoenix Suns

Foto: AFP

Piąte zwycięstwo Phoenix Suns w ostatnich sześciu spotkaniach przyszło drużynie trenera Alvina Gentry’ego jeszcze łatwiej niż czwarta wygrana w tej serii z tymi samymi Warriors 104:92 na ich parkiecie trzy dni temu.

Seria sukcesów sprawiła, że zespół z Arizony znów ma 50-procentowy bilans (25 zwycięstw — 25 porażek) i zwiększył szanse awansu do czołowej ósemki drużyn Konferencji Zachodniej, które wystąpią w play-off. Ostatnio podobny dorobek Suns mieli 19 grudnia (13-13). Gdy Marcin Gortat wraz z Vince’em Carterem i Mickaelem Pietrusem przechodził do Phoenix z Orlando Magic przed świętami Bożego Narodzenia, bilans był już niekorzystny (13-14). Teraz, pierwszy raz od czasu gdy Polak jest członkiem nowego zespołu, ma on dodatni bilans (12 zwycięstw — 11 porażek).

W czwartkowym meczu polski środkowy znów zagrał na poziomie zbliżonym do jego przeciętnych w drużynie Suns, nawet nieco słabiej niż w Oakland, gdzie zdobył 8 punktów i miał 9 zbiórek. Tym razem grał 27.58 minut, zdobył 6 punktów, trafiając 3 z 7 rzutów z gry, miał 9 zbiórek (2 w ataku) — najwięcej na boisku obok kolegi z zespołu Channinga Frye’a, przechwyt, dwie straty i pięć fauli. Przeciwnicy dwa razy blokowali jego rzuty.

Dla Suns to był najłatwiej wygrany mecz w tym sezonie NBA. W żadnym innym nie prowadzili wyżej niż 25 punktami, żadnego nie wygrali różnicą większą niż 18 punktów.

Tak jak w niedawnym meczu w Oakland koszykarze Suns znakomicie rozpoczęli spotkanie. Do przerwy trafili 8 z 13 rzutów za trzy punkty (rywale 3 z 10), mieli 60 procent skuteczności z gry (Golden State — 39), zbiórki wygrali aż 26-9.

Tym razem Marcin Gortat rozkręcał się powoli i właściwie do końca spotkania nie znalazł swojego rytmu gry. Tradycyjnie zmieniał Robina Lopeza, który wyszedł w pierwszej piątce, tradycyjnie grał dłużej od amerykańskiego środkowego, ale będąc na boisku 14.50 minut na przełomie pierwszej i drugiej kwarty miał od niego słabsze statystyki. Polak pierwszy rzut oddał na kosz dopiero po siedmiu minutach przebywania na parkiecie. Jego próbę spod samego kosza po podaniu Jareda Dudleya zablokował Dorrell Wright. Poprawił się za drugim razem, gdy po asyście Steve’a Nasha dynamicznie wsadził piłkę do kosza, dając drużynie prowadzenie 45:36. Miał też w tym okresie trzy zbiórki w obronie, stratę i dwa faule. Gdy schodził z parkietu na 2.47 min przed przerwą Suns prowadzili 53:42 i rozpoczynali właśnie wielką ucieczkę.

Ostatni fragment przed zejściem do szatni gospodarze wygrali 12:0 i do przerwy prowadzili 65:42. Lopez w połowie meczu miał 8 punktów, 6 zbiórek, z czego aż 4 w ataku i blok. Był aktywniejszy od Polaka, lepiej współpracował z Nashem, faulowany pod koszem rywali dobrze wykonywał rzuty wolne. Poprawił swój dorobek do 12 punktów zaraz po przerwie, gdy Suns przedłużali swą serię bez straty punktu do 20:0. Polak, który ponownie wszedł do gry w połowie trzeciej kwarty (Sun prowadzili wówczas 75:51), zdobyczy Lopeza w ataku już nie poprawił.

Może dlatego, że krótko grał obok Nasha. Kanadyjski rozgrywający, który trzy dni temu skończył 37. lat znów był bohaterem swojego zespołu. W 26 minut zdobył 18 punktów (3/4 za trzy) — kilka po dobrych zasłonach stawianych przez Gortata, miał 11 asyst i całą czwartą kwartę mógł odpoczywać, nie troszcząc się o wynik spotkania. Trafiając wszystkie trzy wykonywane rzuty wolne, znów wskoczył na pierwsze miejsce klasyfikacji najskuteczniejszych z linii osobistych w historii NBA. Ze wskaźnikiem blisko 90,4 procent minimalnie wyprzedza Marka Price’a - asystenta coach Golden State.

Najwyższe prowadzenie (94:61) koszykarze Phoenix uzyskali na niespełna dziesięć minut przed końcową syreną po rzucie rezerwowego Zabiana Dowdella, który tego dnia ustanowił swoje rekordy kariery w trzech elementach gry (10 pkt, 6 asyst, 5 zbiórek). Trener Gentry mógł sprawdzić wszystkich swoich graczy. W końcówce Gortata zastąpił Garret Siler, trzeci środkowy w zespole. Rezerwowi Suns byli tego dnia istotną siłą. zdobyli do przerwy 26 punktów, w całym meczu — 53. W zespole gości zawiódł przede wszystkim jego największy gwiazdor Monta Ellis. Czwarty zawodnik w klasyfikacji strzelców NBA (średnio w meczu 25,4 pkt), zdobył tylko 8 punktów, trafiając 4 z 13 rzutów z gry.

W nocy z piątku na sobotę Phoenix Suns grają na wyjeździe z Utah Jazz, gdzie właśnie do dymisji podał się legendarny coach Jerry Sloan. Prowadził zespół z Salt Lake City nieprzerwanie od 1988 roku i jest jedynym trenerem, który wygrał tysiąc meczów NBA z jednym zespołem. W klasyfikacji wszech czasów (1221 zwycięstw) zajmuje trzecie miejsce za Donem Nelsonem (1335) i Lennym Wilkensem (1332). Niedawno przedłużył kontrakt z Utah na 2012 rok. O rezygnacji przesądziła kolejna kłótnia z gwiazdą Jazz Deronem Williamsem podczas przegranego meczu z Chicago Bulls. W spotkaniu w Phoenix legendę NBA zastąpi jego dotychczasowy asystent, były zawodnik Tyrone Corbin.

[ramka] [b]Phoenix Suns — Golden State Warriors 112:88 (32:22, 33:20, 22:19, 25:27).[/b]

[b]Phoenix:[/b] S. Nash 18, 11 as., C. Frye 17, 9 zb., R. Lopez 12, 6 zb., G. Hill 6, V. Carter 6 oraz J. Dudley 13, Z. Dowdell 10, 6 as., 5 zb., M. Gortat 6, 9 zb., 1 prz., 2 str., M. Pietrus 8, H. Warrick 8, 6 zb., J. Childress 4, G. Siler 4.

[b]Najwięcej dla Golden State: [/b]E. Udoh 16, 7 zb., R. Williams 16, 6 as., S. Curry 12, D. Lee 11, B. Wright 10, M. Ellis 8.[/ramka]

Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście