Była to trzecia z rzędu przegrana Phoenix. Ostatni raz zespołowi z Arizony taka seria zdarzyła się między 22 a 26 stycznia. Jego sytuacja w walce o play-off się pogorszyła, gdyż z bilansem 33 zwycięstw i 32 porażek spadł na 10. miejsce w Konferencji Zacnodniej, za Utah Jazz (35-33), podczas gdy Memphis Grizzlies (37-31) zajmujący ósme miejsce, ostatnie premiowane awansem, jeszcze bardziej się oddalili.
W miniony wtorek Suns wygrali u siebie z Houston Rockets 113:110. W tamtym spotkaniu Gortat zdobył 13 punktów i miał 16 zbiórek. Teraz też grał dobrze, był wyróżniającym się zawodnikiem drużyny, szczególnie w grze obronnej, ale w decydujących momentach meczu zabrakło jego jednej, dwóch zbiórek, które dałyby zespołowi dodatkowe posiadanie piłki i szanse na objęcie prowadzenia. Kilka razy wydawało się, że Polak ma już piłkę w rękach, ale albo nie chwytał jej dokładnie i wypadała na aut, albo wyrywali ją rywale, albo przeszkadzał mu ...kolega z zespołu.
Suns mieli jednak szanse na zwycięstwo. W ostatniej akcji meczu z czystej pozycji rzucał za trzy punkty Jared Dudley, ale piłka odbiła się od obręczy.
Był to drugi kolejny mecz Suns bez Steve'a Nasha w składzie, któremu grę uniemożliwiły bóle pachwiny. „On jest sercem i mózgiem drużyny", mówi o nim trener Alvin Gentry. W tym sezonie kanadyjskiego rozgrywającego zabrakło na boisku tylko cztery razy i cztery razy koszykarze Phoenix przegrali.
Tym razem byli najbliżej zwycięstwa. W końcówce trzeciej kwarty przegrywali już 14 punktami (57:71). Kilkadziesiąt sekund wcześniej wszedł na boisko Marcin Gortat. Po zasłonach stawianych przez Polaka cztery kolejne punkty zdobył rezerwowy rozgrywający Zabian Dowdell, dając sygnał do odrabiania strat. W ostatniej kwarcie, obok Dowdella znakomicie zagrał inny rezerwowy Josh Childress, który zdobywając w całym meczu 15 punktów wyrównał swój rekord sezonu. Ważne punkty zdobywał także najlepszy tego dnia strzelec zespołu Vince Carter.