Było to drugie zwycięstwo zespołu z Arizony w ostatnich sześciu spotkaniach. W obydwu wygrywali z Timberwolves. Tym razem zespół z najgorszym bilansem w lidze (17-64) grał z Suns jak równy z równym, prowadząc przez większość spotkania (najwyżej różnicą 12 punktów). Do przerwy, przy słabej obronie Phoenix, koszykarze Timberwolves mieli blisko 62-procentową skuteczność z gry (Suns - 50 procent).
Gospodarze odrobili straty dopiero w końcówce trzeciej kwarty, na początku czwartej wyszli na prowadzenie (95:92), które po chwili znów utracili. Gdy na ostatnie 5.53 minut regulaminowego czasu gry wrócili na boisko Steve Nash i Marcin Gortat, Suns przegrywali 100:104. Pierwsza piątka odrobiła straty, głównie dzięki serii rzutów za trzy punkty Channinga Fryea i Chrisa Dudleya, a po jedynemu w meczu trafieniu z dystansu Nasha gospodarze prowadzili 121:119. Na 8 sekund przed końcem wyrównał najlepszy strzelec gości Michael Beasley i miał jeszcze dodatkowy rzut wolny. Nie trafił jednak, a piłkę w tej kluczowej sytuacji zebrał Gortat. Suns dwa razy mieli szansę rozstrzygnięcia meczu w normalnym czasie, ale najpierw rywale powstrzymali akcję Dudleya, a w ostatniej sekundzie piłka po rzucie Granta Hilla stoczyła się z obręczy na zewnątrz.
W dogrywce pierwsze punkty zdobył Gortat (123:121), potem Timberwolves wyszli na prowadzenie (123:124), ale po trzypunktowych rzutach Fryea i Dudleya na 47 sekund przed końcem było 131:124 i gospodarze już nie oddali zwycięstwa.
W całym meczu koszykarze Suns trafili 18 rzutów z dystansu (z 29), Dudley nie pomylił się przy żadnej z pięciu takich prób, a Frye miał 9 celnych z 14, wyrównując klubowy rekord należący do Quentina Richardsona. 33 punkty w meczu zdobyte przez skrzydłowego Suns to jego rekord kariery. Dla Phoenix był to już dziewiąty mecz z dogrywką w tym sezonie, co jest nowym rekordem klubu - Suns wygrali pięć z tych spotkań.
Gortat, który w poprzednim meczu z Minnesotą, zdobył 20 punktów i miał 16 zbiórek, tym razem miał słabsze osiągnięcia, zwłaszcza w walce pod tablicami. Mimo że, tak jak pięć dni temu, w zespole rywali nie zagrał najlepiej zbierający w lidze Kevin Love, a kontuzja wyeliminowała z gry także podstawowego środkowego Timberwolves Darko Milicicia.