Asseco Prokom mistrzem Polski po raz ósmy z rzędu

Mistrzem Polski ósmy raz z rzędu zostało Asseco Prokom Gdynia

Publikacja: 24.05.2011 02:32

Daniel Ewing (z piłką), MVP finałów: – Czym wygraliśmy mistrzostwo? Walką na każdym centymetrze bois

Daniel Ewing (z piłką), MVP finałów: – Czym wygraliśmy mistrzostwo? Walką na każdym centymetrze boiska i sercem do gry. Rywalom należą się wielkie słowa uznania

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman Piotr Wittman

Korespondencja z Gdyni

Złote medale zdobyte zostały w wielkim trudzie, po siedmiu ciężkich meczach z Turowem Zgorzelec. Nawet w tym ostatnim (76:71) w wypełnionej pięcioma tysiącami widzów własnej hali była niepewność do samego końca, chociaż po pierwszych kilkunastu minutach wydawało się, że tym razem koszykarzom z Gdyni będzie łatwiej.

Prokom zaczął od mocnego uderzenia. Jego gracze trafili cztery z pięciu pierwszych rzutów z dystansu i po pierwszej kwarcie prowadzili 24:8. W połowie drugiej po udanych akcjach rozgrywającego najlepszy mecz w finale Courtneya Eldridge'a przewaga gospodarzy wzrosła do 20 punktów (34:14), ale od tego momentu zaczęły się kłopoty. Rywale zacieśnili obronę i rozpoczęli pogoń.

W drugiej kwarcie gracze Asseco trafili tylko dwa rzuty z gry, a Turów odzyskał skuteczność z dystansu (trzy celne za trzy). Po zmianie stron goście zdobyli siedem punktów z rzędu i zmniejszyli straty do czterech punktów (39:35 w 24. minucie). Gdy w połowie ostatniej kwarty, po trzypunktowych rzutach Filipa Widenowa (wszystkie swoje 8 punktów zdobył w czwartej kwarcie) i Ewinga, przewaga Asseco wzrosła do 62:48, wydawało się, że to koniec emocji.

Nie w przypadku Turowa, który nigdy się nie poddaje. Kilka strat Prokomu przy wyprowadzaniu piłki, kilka szybkich punktów zdobytych przez Daniela Kickerta, Konrada Wysockiego oraz Davida Jacksona i mecz przybrał dramatyczny obrót. Na 71 sekund przed końcem było już tylko 71:68 i Jackson rzucał z dystansu na remis. Nie trafił, a piłkę zebrał Ratko Varda, który w końcówce bardzo pomógł drużynie. Wynik z wolnych podwyższył Widenow i rywale do końca spotkania nie zbliżyli się na mniej niż trzy punkty.

Potem był już tylko czas obcinania siatki z kosza, confetti, szampana i dekoracji na podium. Dynastia z Trójmiasta trwa, a trener Tomas Pacesas kontynuuje zwycięska serię w Polsce. To jego dziesiąty złoty medal: sześć zdobył jako zawodnik, cztery jako trener.

– Dla takich chwil warto wykładać pieniądze na koszykówkę – powiedział „Rz" Ryszard Krauze, przewodniczący rady nadzorczej klubu. Wygrana po takim finale jak dzisiejszy cieszy szczególnie. Na koniec wszystko ułożyło się po naszej myśli. Największy sukces dla Asseco Prokomu odniosły w tym roku cheerliderki, które wystąpiły podczas Finał Four Euroligi w Barcelonie. Musimy podgonić z koszykarzami. Jaka przyszłość przed drużyną? Różowa.

Asseco Prokom został pierwszym zespołem, który wygrał serię play-off, mimo że po pięciu spotkaniach przegrywał 2-3. Wywalczył ósmy kolejny tytuł, co oznacza wyrównanie rekordu najdłuższej mistrzowskiej serii w polskiej koszykówce, który należy do żeńskiego zespołu Lotosu Gdynia (1998 – 2005).

Turów też pobił ligowy rekord: rozegrał w play-off maksymalną liczbę 19 spotkań (pięć w ćwierćfinale, po siedem w półfinale i finale). Liczący nieco ponad 31 tysięcy mieszkańców Zgorzelec czwarty raz miał szansę stać się najmniejszym miastem z mistrzowską drużyną koszykarzy. Nie udało się – to zestawienie wciąż otwiera Sopot (ponad 38 tysięcy), gdzie aktualnie panujący król pracował na swoje pierwsze sześć tytułów.

Od nowego sezonu do ekstraklasy dołączają drużyny z metropolii: awans z I ligi wywalczyły AZS Politechnika Warszawa i ŁKS Łódź, dziką kartę wykupuje Śląsk Wrocław, co oznacza powrót do elity najbardziej utytułowanego klubu w polskiej męskiej koszykówce (17 mistrzowskich tytułów). Rozgrywki zapowiadają się jeszcze ciekawiej, a mistrzom z Trójmiasta może być jeszcze trudniej.

Powiedzieli

Tomas Pacesas, trener Asseco Prokomu

- Gratuluję Turowowi, który bardzo dobrze grał w całej serii. O mistrzostwie decydował dopiero ostatni mecz, małe szczegóły, szczęśliwe sytuacje, udane dla nas akcje Eldridge'a, Frasunkiewicza, Widenowa. Wszystko kumuluje się i daje zwycięstwo. Słabo zagraliśmy w ostatniej kwarcie: prowadząc 14 punktami w 35. miunucie popełniliśmy za dużo strat. Za dużo w naszej grze było emocji. Kluczowy moment to wejście Vardy, który bardzo pomógł nam w ataku. W obronie było ciężko, bo Burrell i Szczotka już nie byli w grze po pięciu faulach. Bardzo cieszymy się z tego sukcesu.

Jacek Winnicki, trener Turowa

- Gratuluję zespołowi z Gdyni mistrzostwa. Dziękuję zawodnikom za walkę, także sztabowi trenerskiemu, prezesom klubu, radzie nadzorczej, generalnemu menedżerowi, wspólnymi siłami dotarliśmy do finału. Dziękuję, że dostałem szansę prowadzenia tak wspaniałego zespołu. Jestem dumny, że mogłem być trenerem takich zawodników. Cieszę się, że Turów był w tym sezonie dobrą promocją polskiej koszykówki. Dzisiaj byliśmy blisko sukcesu. W końcówce mieliśmy rzut na remis. Moja kandydatura na trenera reprezentacji to fakt medialny. Nikt z Polskiego Związku Koszykówki ze mną na ten temat nie rozmawiał. Ktokolwiek zostanie selekcjonerem, życzę mu powodzenia.

Daniel Ewing, kapitan Asseco Prokom, MVP finału

- Tytuł najlepszego zawodnika finału to duże wyróżnienie, ale w trakcie kolejnych meczów wcale o nim nie myślałem. Koncentrowałem się na tym, by zespół zdobył kolejne mistrzostwo. Ten sukces najbardziej mnie ekscytuje. Duże słowa uznania należą się rywalom. Turów naprawdę grał wspaniale, ale dzisiaj to my byliśmy lepsi. '

Krzysztof Szubarga, Asseco Prokom

– Znów był to mecz walki, jak wszystkie w tej serii, Turów gral świetnie. Od stanu 2-3 pokazaliśmy charakter, wygrywając dwa kolejne mecze, co oznacza obronę tytułu. Wysokie prowadzenie na początku meczu trochę nas uśpiłio, dlatego trzeba było walczyć do samego końca.

Robert Tomaszek, Turów

– Dziękuję kibicom, którzy jeździli za nami na każdy mecz. Gratulacje dla mistrza. Walka była niesamowita. Teraz trzeba się zebrać i żyć dalej. Brakowało nam doświadczenia, ale graliśmy sercem i bardzo zespołowo. Słabo zaczęliśmy dzisiejsze spotkanie, potem się rozluźniliśmy. Szkoda, że 40 minut tak szybko minęło. Dwie zbiórki w końcówce na naszą korzyść mogło odwrócić wynik, ale wyrwali je rywale.

FINAŁ (do czterech zwycięstw)

Siódmy mecz: Asseco Prokom Gdynia – PGE Turów Zgorzelec 76:71 (24:9, 14:17, 12:15, 26:30)

Asseco Prokom: R. Burrell 12, 9 zb., D. Ewing 11, K. Szubarga 9, A. Hrycaniuk 6, 7 zb., Q. Woods 5 oraz C. Eldridge 10, F. Widenow 8, R. Varda 5, 6 zb., P. Szczotka 5, P. Frasunkiewicz 2.

PGE Turów: D. Kickert 18, D. Jackson 17, K. Wysocki 12, 7 zb., T. Thomas 9, 6 as., R. Tomaszek 1 oraz M. Gabiński 6, M. Kuebler 5, B. Bochno 3, M. Brkić 0.

Stan rywalizacji 4-3 – mistrzostwo dla Asseco Prokomu.

Korespondencja z Gdyni

Złote medale zdobyte zostały w wielkim trudzie, po siedmiu ciężkich meczach z Turowem Zgorzelec. Nawet w tym ostatnim (76:71) w wypełnionej pięcioma tysiącami widzów własnej hali była niepewność do samego końca, chociaż po pierwszych kilkunastu minutach wydawało się, że tym razem koszykarzom z Gdyni będzie łatwiej.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz