Mavericks po czterech meczach finału remisują 2-2 z Miami

Dallas Mavericks pokonali Miami Heat 86:83 i po czterech meczach finału doprowadzili do remisu 2-2.

Publikacja: 08.06.2011 18:13

Dirk Nowitzki

Dirk Nowitzki

Foto: AFP

W rywalizacji o mistrzostwo wciąż króluje obrona. We wtorkowym meczu zdobyto najmniej punktów w tegorocznych finałach. Dwa poprzednie kończyły się różnicą dwóch punktów, teraz też jedna akcja mogła przesądzić o dogrywce i odwróceniu losów meczu. Jednak rzut za trzy punkty Marka Millera w ostatniej sekundzie był niecelny i Heat przegrali spotkanie, w którym jeszcze na początku czwartej kwarty prowadzili 74:65.

Mavericks, mistrzowie powrotów, znów odrobili straty, a główną rolę znów odegrał Dirk Nowitzki. Tym razem niemiecki skrzydłowy zdobył najmniej punktów (21) w tych finałach. Po udanym początku, gdy trafił trzy pierwsze rzuty i dał drużynie prowadzenie 6:0 (najwyższe w meczu), potem pudłował na potęgę. Okazało się, że gra z blisko 39-stopniową temperaturą, po nieprzespanej nocy. Jak w finale 1997 Michael Jordan, który, mimo wysokiej gorączki, pomógł Chicago Bulls wygrać piąty mecz z Utah Jazz. Nowitzki też pomógł. W czwartej kwarcie zdobył 10 punktów, w tym te najważniejsze na 14,4 sekundy przed końcem meczu. Minął Udonisa Haslema z prawej strony i trafił rzutem o tablicę. Mavericks prowadzili 84:81 i już nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa.

„To jest finał. Chyba nie spodziewaliście się, że mnie tu zabraknie. Niezależnie od zmęczenia, stanu zdrowia, trzeba wyjść na boisko i dać zespołowi wszystko, co najlepsze" mówił po meczu Nowitzki. Mam nadzieję, że wezmę lekarstwa, dobrze się wyśpię i w czwartek w piątym meczu zagram już w pełni sił".

Niemiec znów był bohaterem, ale tym razem wsparli go koledzy z zespołu - drugi strzelec Jason Terry, Shawn Marion, środkowy Tyson Chandler, który miał aż 16 zbiórek, w tym dziewięć w ataku, co w nerwowej końcówce meczu pozwalało drużynie ponawiać akcje oraz rezerwowy DeShawn Stevenson. Wszyscy zdobyli powyżej 10 punktów.

Heat mieli tylko dwóch takich graczy. Dwyane Wade był najskuteczniejszy na parkiecie (32 pkt), w spektakularny sposób zablokował Chandlera, gdy Mavericks odrabiali straty, ale jego ocenę obniżają spudłowany rzut wolny na 30 sekund przed końcem, gdy mógł doprowadzić do remisu 82:82, oraz zgubiona piłka w ostatniej akcji meczu, którą wprawdzie zdołał uratować, jednak Miller rzucał z trudnej pozycji. Drugi z wielkiej trójki Chris Bosh zdobył 24 punkty, ale zawiódł ten trzeci. LeBron James, który w każdym z poprzednich 433 swoich meczów zdobywał co najmniej dziesięć punktów, tym razem skończył na ośmiu. W play-off jego drużyny zawsze przegrywały, gdy schodził poniżej 15 pkt.

Reklama
Reklama

"Musimy przeanalizować, dlaczego szło mu dzisiaj tak ciężko i zastanowić się, jak można mu pomóc. LeBron jest ważnym elementem naszej układanki i nie możemy sobie pozwolić, by marnować jego potencjał" - mówił po meczu trener gości Erik Spoelstra.

Finał (do 4 zwycięstw)

• Dallas Mavericks - Miami Heat 86:83 (21:21, 24:26, 20:22, 21:14). Najwięcej - dla Dallas: D. Nowitzki 21, 11 zb., J. Terry 17, S. Marion 16, T. Chandler 13, 16 zb., D. Stevenson 11; dla Miami: D. Wade 32, 6 zb., C. Bosh 24, 6 zb., L. James 8, 9 zb., 7 as. Stan rywalizacji 2-2. Piąty mecz w nocy z czwartku na piątek w Dallas (3.00, Canal+ Sport).

 

 

W rywalizacji o mistrzostwo wciąż króluje obrona. We wtorkowym meczu zdobyto najmniej punktów w tegorocznych finałach. Dwa poprzednie kończyły się różnicą dwóch punktów, teraz też jedna akcja mogła przesądzić o dogrywce i odwróceniu losów meczu. Jednak rzut za trzy punkty Marka Millera w ostatniej sekundzie był niecelny i Heat przegrali spotkanie, w którym jeszcze na początku czwartej kwarty prowadzili 74:65.

Mavericks, mistrzowie powrotów, znów odrobili straty, a główną rolę znów odegrał Dirk Nowitzki. Tym razem niemiecki skrzydłowy zdobył najmniej punktów (21) w tych finałach. Po udanym początku, gdy trafił trzy pierwsze rzuty i dał drużynie prowadzenie 6:0 (najwyższe w meczu), potem pudłował na potęgę. Okazało się, że gra z blisko 39-stopniową temperaturą, po nieprzespanej nocy. Jak w finale 1997 Michael Jordan, który, mimo wysokiej gorączki, pomógł Chicago Bulls wygrać piąty mecz z Utah Jazz. Nowitzki też pomógł. W czwartej kwarcie zdobył 10 punktów, w tym te najważniejsze na 14,4 sekundy przed końcem meczu. Minął Udonisa Haslema z prawej strony i trafił rzutem o tablicę. Mavericks prowadzili 84:81 i już nie pozwolili odebrać sobie zwycięstwa.

Reklama
Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama