Trudności i kłopoty hartują. Wydawało się, że to stwierdzenie sprawdzi się w odniesieniu do drużyny koszykarzy Asseco Prokomu. Sprawdzało się niemal do samego końca, do momentu, gdy na 33 sekundy przed ostatnim gwizdkiem sędziów za trzy punkty trafił snajper Uniksu Henry Domercant, po drugiej stronie boiska nie udało się to Przemysławowi Frasunkiewiczowi, a faulowany Piotr Gubanow ustalił z linii osobistych wynik tego zaciętego i emocjonującego spotkania.
Zespół z Gdyni przystępował do niego bez swoich dwóch największych gwiazdorów z NBA. Devina Browna, byłego mistrza tej ligi z San Antonio Spurs, zwolnił sam klub już wcześniej, nie widząc nadziei na postępy w jego grze, ale nagła rejterada najlepszego strzelca zespołu Alonzo Gee, który bez pożegnanie wyjechał do domu, przysyłając jedynie przepraszającego sms-a, wyglądała na stratę, której trudno będzie w jakikolwiek sposób zaradzić.
Pozbawieni swojego najlepszego zawodnika mistrzowie Polski mieli być skazani na pożarcie w konfrontacji z rosyjskim zespołem, w którym aż roi się od reprezentantów nie tylko Rosji (m.in. Kelly McCarthy, Zachar Paszutin, Aleksiej Sawrasienko), ale i Bośni i Hercegowiny (Henry Domercant) czy graczy z przeszłością w NBA (Lynn Greer, znany wcześniej z występów w Śląsku Wrocław). A jednak gdynianie nie zamierzali oddać tego spotkania bez walki i po niezbyt udanym początku, znaleźli rytm w grze i sposób na rywala.
Były to kombinacyjne akcje, oparte na grze zespołowej, atakowaniu kosza przez rozgrywających Jerela Blassingame'a i Olivera Lafayette'a i odgrywaniu piłki na obwód, skąd rzutami z dystansu zdobywali punkty Łukasz Seweryn, Donatas Motiejunas czy Michael Kuebler. Właśnie ten ostatni, dla którego był to dopiero drugi mecz w Eurolidze, dał znakomitą zmianę w końcówce pierwszej połowy, gdy w ciągu niespełna sześciu minut zdobył 10 punktów (dwa razy za trzy). Dzięki temu na przerwę zawodnicy Asseco Prokom zeszli, prowadząc 30:29.
W 27. minucie po rzucie za trzy Lafayette gospodarze wygrywali 43:38, ale rywale potrafili odrabiać straty, by znów tracić dystans. W 32. minucie po akcji Piotra Szczotki było 51:47 dla Asseco, ale po kolejnych celnych rzutach Domercanta Uniks wyszedł na prowadzenie 52:51. W 36. minucie po dobitce Adam Hrycaniuka zrobiło się 60:55 dla niesamowicie walczących w obronie gospodarzy.