Pierwsze zwycięstwo Suns

Phoenix Suns pokonali na wyjeździe New Orleans Hornets 93:78. Marcin Gortat zdobył 12 punktów, miał 7 zbiórek i 4 bloki

Publikacja: 31.12.2011 08:40

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: Fotorzepa, Bartłomiej Żurawski BŻ Bartłomiej Żurawski

To pierwsza wygrana Phoenix w sezonie i udany rewanż za pechową porażkę 84:85 z Hornets w inauguracyjnym meczu przed własną publicznością. Suns przerwali serię czterech kolejnych przegranych z tym rywalem.

W piątkowej wygranej z jednym z najlepiej broniących zespołów w lidze pomogła gościom nieobecność Erica Gordona (kontuzjowane kolano), najlepszego strzelca Hornets w pierwszym spotkaniu tych zespołów, który w Phoenix zdobył zwycięskie punkty na 4,8 sekundy przed końcem spotkania. Ale nie byłoby sukcesu, gdyby nie dobra gra koszykarzy Suns, szczególnie najlepszego strzelca spotkania Hakima Warricka (18 pkt), innego rezerwowego Shannona Browna (11), znów dobrze prowadzącego grę Steve'a Nasha (12 asyst), który zapomniał już, że dwa dni wcześniej (83:103 z Philadelphia 76ers) rozegrał swój najgorszy mecz w NBA. Także walecznego Jareda Dudleya (16), znakomitego pod tablicami Channinga Fryea (16 zbiórek, także 10 pkt), no i Marcina Gortata, którego forma najwyraźniej rośnie.

Polak grał najdłużej w tym sezonie - blisko 30 minut, trafił sześć z ośmiu rzutów z gry, spudłował jedynego wolnego, miał sześć zbiórek w obronie i jedną w ataku, asystę i dwa faule. Jednego bloku zabrakło mu do wyrównania rekordu kariery. Gdy przebywał na parkiecie zespół Suns wygrał tej fragment gry 18 punktami. Równie wysoki wskaźnik miał w drużynie tylko Frye.

Wyjściowa piątka Suns nie zmienia się od początku sezonu. Gortat wyszedł w niej obok Nasha, Dudleya, Granta Hilla i Fryea. Tym razem przegrał na początek rzut sędziowski z Emeką Okaforem. Boiskową aktywność zaczął od bloku na Trevorze Arizie. W kolejnych akcjach miał trzy zbiórki w obronie. Gdy po 7.40 minutach gry zmieniał go Robin Lopez, polski środkowy nie zdążył jeszcze oddać rzutu. Uczynił to w drugim wejściu na boisko, od połowy drugiej kwarty, gdy zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Hilla i zdobył swoje pierwsze punkty w meczu. Dały one Suns najwyższe w tamtym momencie prowadzenie (41:33). Potem przewaga gości jeszcze wzrosła głównie dzięki dobrej dyspozycji w ataku rezerwowych Warricka (13 pkt do przerwy) i Browna (9), rozgrywającego najlepsze spotkanie w barwach zespołu z Arizony.

Marcin Gorat, grający z kontuzjowanym kciukiem, do przerwy uzyskał 2 punkty, miał 5 zbiórek i blok, ale najlepszy okres w meczu był dopiero przed nim. W trzeciej kwarcie Polak już na początku zablokował Emekę Okafora, dobrze bronił przeciwko Chrisowi Kamanowi, umiejętnie ustawiając się, wymuszał faule rywali w ataku, asystował przy trzypunktowym rzucie Fryea, który dał drużynie najwyższe wówczas prowadzenie (66:51), a potem sam je powiększył. Po jego trzech kolejnych podkoszowych akcjach Suns prowadzili 72:55 i pod koniec kwarty trener Alvin Gentry dał mu odpocząć.

Zastępujący polskiego środkowego Robin Lopez nie wnosił jednak do gry tyle, ile w poprzednich spotkaniach. W całym meczu w 17 i pół minuty zdobył cztery punkty, miał jedną zbiórkę i cztery faule. Gortat wrócił na boisko w połowie czwartej kwarty, gdy rywali zmniejszyli straty do 10 punktów (80:70). Po chwili wymusił faul w ataku Carla Landry'ego, a sam zdobywał ważne punkty z półdystansu po podaniach Nasha. Jego rzut lewym hakiem w trudnej pozycji, dający drużynie prowadzenie 88:74 na 2.33 minuty przed końcem ostatecznie pozbawił rywali złudzeń. Dobry występ Polak zakończył blokiem, czwartym w meczu, na Caridellu Johnsonie.

Ofensywna gra Phoenix poprawia się. 93 punkty to największa ich zdobycz w tym sezonie. Może być jeszcze lepsza, gdy dolączy do zespołu Michael Redd, z którym klub podpisał właśnie kontrakt.

Koszykarze Phoenix nie będą mieli teraz odpoczynku. Kolejny mecz rozegrają w sylwestrową noc z Oklahoma City Thunder, jedynym obok Miami Heat zespołem, który wygrał wszystkie cztery swoje spotkania.

New Orleans Hornets - Phoenix Suns 78:93 (22:22, 23:30, 16:23, 17:18)

Phoenix: J. Dudley 16, M. Gortat 12, 7 zb., 4 bl., 1 as., C. Frye 10, 16 zb., G. Hill 10,  S. Nash 7, 12 as. oraz  H. Warrick 18, 7 zb., S. Brown 11,   R. Lopez 4, R. Price 3, J. Childress 2, M. Morris 0.

Najwięcej dla Hornets: C. Landry 17, J. Jack 12, E. Okafor 10.

Inne mecze:

• Indiana  - Cleveland 98:91

• Charlotte - Orlando 79:100

• Boston - Detroit 96:85

• Atlanta - New Jersey 105:98

• Memphis - Houston 113:93

• Minnesota - Miami 101:93

• Milwaukee - Washington 102:81

• Dallas - Toronto 99:86

• Utah - Philadelphia 102:99

• LA Clippers - Chicago 101:111.

To pierwsza wygrana Phoenix w sezonie i udany rewanż za pechową porażkę 84:85 z Hornets w inauguracyjnym meczu przed własną publicznością. Suns przerwali serię czterech kolejnych przegranych z tym rywalem.

W piątkowej wygranej z jednym z najlepiej broniących zespołów w lidze pomogła gościom nieobecność Erica Gordona (kontuzjowane kolano), najlepszego strzelca Hornets w pierwszym spotkaniu tych zespołów, który w Phoenix zdobył zwycięskie punkty na 4,8 sekundy przed końcem spotkania. Ale nie byłoby sukcesu, gdyby nie dobra gra koszykarzy Suns, szczególnie najlepszego strzelca spotkania Hakima Warricka (18 pkt), innego rezerwowego Shannona Browna (11), znów dobrze prowadzącego grę Steve'a Nasha (12 asyst), który zapomniał już, że dwa dni wcześniej (83:103 z Philadelphia 76ers) rozegrał swój najgorszy mecz w NBA. Także walecznego Jareda Dudleya (16), znakomitego pod tablicami Channinga Fryea (16 zbiórek, także 10 pkt), no i Marcina Gortata, którego forma najwyraźniej rośnie.

Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Koszykówka
Jeremy Sochan zostaje w San Antonio Spurs. Ile zarobi reprezentant Polski?
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Koszykówka
Wybory w PZKosz. Czas wymazać białe plamy