Wicemistrzowie Polski będą przewodzić Tauron Basket Lidze tylko do wtorku, gdyż tego dnia swój mecz rozegra współlider Trefl Sopot i bez względu na wynik potyczki z niepokonanym od pięciu spotkań Zastalem Zielona Góra, wróci na sam szczyt.
Emocjonujące spotkanie we Włocławku, wygrane przez Turów po dogrywce 84:79, było przede wszystkim popisem dwóch Amerykanów z doświadczeniem w NBA. Swój najlepszy mecz w Anwilu rozegrał znany wcześniej z występów w Asseco Prokomie Gdynia i Treflu Lorizna Harrington. Zdobył 14 punktów, miał po cztery zbiórki i asysty i to jego akcje w czwartej kwarcie pozwoliły gospodarzom odrobić straty i nawet objąć prowadzenie. O dogrywce przesądził Dardan Berisha, wyrównując na sekundy przed końcem regulaminowego czasu gry. W dodatkowych pięciu minutach więcej zimnej krwi i dyscypliny taktycznej wykazali goście.
Najlepszy mecz w barwach Turowa rozegrał z kolei John Edwards. Już po minucie zastąpił podstawowego środkowego wicemistrzów Polski Dallasa Lauderdale'a, który odniósł kontuzję głowy, i zadziwiał każdą swoją akcją. W 22 minuty zdobył 22 punkty (8/11 z gry, 6/7 z wolnych) i miał pięć zbiórek.
O ile dorobek Harringtona w NBA jest całkiem spory (trzy sezony i 140 spotkań w barwach Denver Nuggets, New Orleans Hornets i Memphis Grizzlies), o tyle Edwardsa skromniejszy (dwa sezony i 65 gier w Indiana Pacers i Atlanta Hawks). Z karierą 30-letniego środkowego wiąże się m.in. epizod z okresu, gdy był zawodnikiem Indiany. Tuż po słynnej bójce w Detroit (listopad 2004) w trakcie meczu z Pistons, w konsekwencji której władze ligi ukarały kilku graczy Pacers, podczas gdy inni leczyli kontuzje, jego drużyna do kolejnego spotkania z Orlando Magic mogła wystawić tylko sześciu graczy. Edwards był jedynym rezerwowym. Potem grał m.in. w lidze NBDL w zespole Tulsa 66ers obok Cezarego Trybańskiego.
W sobotnio-niedzielnych meczach drużyny gospodarzy także nie miały szczęścia. Polpharma Starogard Gdański, już bez swego najlepszego strzelca Tony'ego Weedena, który za zgodą klubu odszedł do ligi włoskiej do Cimberio Varese, przegrała 65:67 z PBG Basket Poznań. W pierwszej piątce zastąpił go Michael Hicks, ale to nie był dobry dzień Amerykanina. Poniżej oczekiwań spisywał się także Jeremy Simmons, którego musiał zastępować Adam Metelski. Trener Wojciech Kamiński częściej decydował się na polskich graczy, którzy jednak także nie byli najlepiej dysponowani.