Początek czwartkowego spotkania nie zapowiadał klęski mistrza Polski. Po paru minutach gry goście prowadzili 11:5. Jednak potem drużyna Czarnych zaczęła odrabiać straty i pierwszą kwartę zakończyła wygraną 30:20. W dalszej części gry przewaga gospodarzy wyraźnie rosła, a gdynianie stawali się coraz bardziej nieporadni. Ostatecznie przegrali prawie czterdziestoma punktami.

Kibice z Trójmiasta nie mogli uwierzyć w to, co widzieli na tablicy wyników. Jednak tak wysoka porażka nie była jedynie wypadkiem przy pracy, a konsekwencją wydarzeń ostatnich miesięcy. W lutym Ryszard Krauze, właściciel Prokomu, ogłosił, że wycofuje się z finansowania koszykarskiego zespołu. A robił to od 1998 roku. W czasie, gdy jeden z wówczas najbogatszych Polaków sponsorował drużynę z Gdyni, zdobyła ona dziewięciokrotnie tytuł mistrzowski. Od sezonu 2003/2004 nikt nie potrafił przełamać hegemonii Prokomu Gdynia. Pieniędzy nie brakowało na nic. Władze klubu mogły kupować najlepszych zawodników, nie martwiąc się o środki na ich utrzymanie. Także w europejskich rozgrywkach gdynianie nieraz sprawiali radość swoim sympatykom. Ale wszystko wskazuje na to, że lata tłuste dobiegają końca. Po decyzji Krauzego, uzasadnianej kryzysem gospodarczym, klub finansować będzie jedynie Asseco (faktycznie  taki stan rzeczy trwa już od sezonu 2009/2010).

Budżet gdyńskiego klubu ma wynosić 2 miliony złotych. W porównaniu z latami, gdy zespół z Pomorza miał tyle pieniędzy, ile potrzebował, jest to kwota skromna. Dosyć szybko można było zauważyć pierwsze konsekwencje decyzji biznesmena z Sopotu. Władze klubowe zaproponowały koszykarzom redukcję kontraktów o połowę. Na taki warunek nie chcieli przystać Adam Hrycaniuk, Łukasz Koszarek oraz Przemysław Zamojski. Wszyscy trzej zarzekali się co prawda, że nie chcą opuszczać Gdyni, ale perspektywa utraty znacznej części zarobków zmieniła ich plany. Zawodnicy zaczęli rozglądać się za nowymi pracodawcami. Ostatecznie w Asseco Prokomie został tylko Zamojski. Koszarek odszedł do Stelmetu Zielona Góra, a po Hrycaniuka zgłosił się Valencia Basket Club. Kłopoty finansowe przekładają się również na wyniki. Pomorska drużyna zajmuje obecnie piąte miejsce w tabeli. Wiele wskazuje na to, że decyzja Ryszarda Krauzego to początek końca hegemonii gdyńskiego zespołu w polskiej lidze.