- W tej chwili numerem jeden na liście płac jest Robert Kubica, ale na początku lipca go wyprzedzę - mówił z uśmiechem zawodnik podczas ostatniego finału NBA. Nasz najlepszy koszykarz był w stałym kontakcie ze swoim agentem Guyem Zuckerem, który poinformował go o rosnącym zainteresowaniu ze strony przynajmniej kilku klubów tej ligi. Gortat stoi u progu wielkiej fortuny.
"Z naszych ustaleń wynika, że New York Knicks i Indiana Pacers zgłosili przez telefon chęć zaoferowania Gortatowi kontraktu od razu po otwarciu okienka transferowego. To tylko potwierdza, dlaczego jeden z działaczy klubu z Konferencji Wschodniej nazwał olbrzyma z Polski 'zwycięzcą tegorocznej licytacji'. Gortat znalazł się w sytuacji, gdzie skasuje grube pieniądze pomimo faktu, że w Orlando miał limitowany czas gry jako zmiennik Dwighta Howarda" - napisał największy znawca rynku transferowego w NBA, Marc Stein z ESPN. Z jego ustaleń wynika, że do gry o Gortata błyskawicznie włączyli się także Dallas Mavericks oraz Houston Rockets. Ze strony Mavericks z agentem Polaka skontaktował się najbardziej zaufany człowiek ekscentrycznego właściciela klubu Marka Cubana - Donnie Nelson. to syn trenera Golden State Warriors Dona Nelsona, przeciwko którego drużynie nasz zawodnik uzyskał rekordowe wyniki w punktach i zbiórkach w ubiegłym sezonie.
Sam Cuban wybrał się do Nowego Jorku, aby przebić ofertę Knicks dla Jasona Kidda. Z kolei generalny menedżer Rockets Daryl Morel przyznał otwarcie, że Gortat to dla niego opcja zastępcza numer jeden w sytuacji, gdy poważne problemy zdrowotne ma Yao Ming. Jeśli Chińczyk nie będzie zdolny do gry przez cały najbliższy sezon, wówczas klub z Teksasu dostanie specjalną zgodę NBA na podpisanie dodatkowego zawodnika za sumę 5,6 milionów dolarów za sezon. Takie właśnie pieniądze Rockets zaproponowali Gortatowi. Czy ktoś przebije ich ofertę? Chyba tylko Oklahoma City Thunder są w stanie to zrobić.