Przed turniejem chyba nikt nie pomyślał, że reprezentacja Polski wystąpi w finale przeciwko drużynie USA. Ilu jest w naszym kraju koszykarzy, którzy w swej karierze mieli okazję gry w ważnym meczu przeciwko jakiejkolwiek reprezentacji ojczyzny basketu?
Młodzi ludzie prowadzeni przez trenera Jerzego Szambelana mają za sobą takie doświadczenie i nie ma w tym żadnego przypadku.
Polski zespół był czwarty w ubiegłorocznych mistrzostwach Europy do lat 16. W Hamburgu wygrał siedem spotkań. Pokonał wszystkich, którzy rok temu byli lepsi: Hiszpanów, Litwinów i Serbów, reprezentacje koszykarskich potęg Starego Kontynentu. Polacy w pełni zasłużyli, by w mistrzostwach świata bronić w finale honoru Europy.
Nie trzeba ich winić za ostatni, dość wysoko przegrany mecz. Spotkały się w nim przecież niepokonane drużyny: najlepiej atakująca (USA) z najlepiej broniącą (Polska). Zdecydowanie przeważył amerykański atak, ale przez długi czas polska obrona stawiała zacięty opór.
Finałowi rywale to amerykański juniorski Dream Team, złożony z niezwykle skocznych i szybkich czarnoskórych zawodników, już rozgrywających efektowne akcje w najlepszym stylu rozgrywek zawodowych.