Z pretensjami zwróciły się w liście otwartym, który został odczytany na ostatnim posiedzeniu zarządu Białoruskiej Federacji Koszykówki.
Opublikowały go dzisiaj białoruskie media.
Koszykarki zwracają uwagę między innymi na brak bazy treningowej z prawdziwego zdarzenia. Skarżą się, iż nie mogą korzystać nawet z normalnej szatni. Nie mają gabinetu masażu, ani opieki lekarskiej, nie mają też dostępu do siłowni. Narzekają też na niską jakość sprzętu, który często wydawany jest z opóźnieniem.
Białorusinki nie mogą się także pogodzić z upokarzającym poziomem wynagrodzeń. Pieniędzy, które otrzymują za występy w reprezentacji brakuje im nawet na zakup niezbędnych leków. Za rekordowe w dziejach niepodległej Białorusi czwarte miejsce na ostatnich mistrzostwach świata panie otrzymały premie nieporównywalnie niższe od tych, jakimi wynagrodziły ich klubowe koleżanki federacje Francji i Hiszpanii, choć występ reprezentacji tych krajów był znacznie gorszy.
Białoruskie media, zwracają uwagę na to, iż najlepsza narodowa reprezentacja w sportach drużynowych jest traktowana przez państwo jak kopciuszek, gdyż koszykówka nie jest priorytetową dyscypliną dla prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. „Gdyby grał nie w hokeja, lecz w koszykówkę, to w tym sporcie, niezależnie od wyników wszyscy by opływali w luksusy” – pisze białoruski tygodnik „Salidarnasć”.