Polak grał 20.32 minut, zdobył 8 punktów, trafiając 4 z 8 oddanych rzutów, miał 5 zbiórek (3 w ataku, 2 w obronie) i przechwyt.
Spotykali się rywale z ostatniego play-off (łatwe 4-0 dla Orlando w drugiej rundzie) i się dwie najlepsze drużyny Southwest Division w obecnych rozgrywkach. Atlanta Hawks wygrali dotychczas wszystkie pięć spotkań na wyjeździe, a pierwszej porażki w lidze doznali dopiero w niedzielnym siódmym meczu z Phoenix Suns na własnym parkiecie. Magic jeszcze nie przegrali u siebie, a w poniedziałek odnieśli czwarte kolejne zwycięstwo. Mają teraz bilans 5 wygranych - 1 porażka i zepchnęli Atlantę (6-2) z pozycji lidera dywizji, obejmując prowadzenie w całej Konferencji Wschodniej przed Boston Celtics (6-2).
Ważną rolę odegrał w tym meczu Marcin Gortat. Z chwilą wejścia na boisko Polak odmienił grę swojego zespołu. Orlando zaczęło mecz fatalnie. Gracze trenera Stana Van Gundy'ego trafili tylko dwa z dziesięciu pierwszych rzutów z gry. Odwrotnie Hawks, którym wpadało niemal wszystko i po 5,5 minutach gry prowadzili już 19:6.
Gortat wszedł na parkiet chwilę wcześniej, już na 6.53 minut przed końcem pierwszej kwarty, gdy drugi faul w ataku popełnił podstawowy środkowy Magic Dwight Howard. Przed długi fragment tej kwarty Polakowi przyszło rywalizować z Gruzinem Zazą Paczulią, z którym ma porachunki z sierpniowych meczów z Gruzją w kwalifikacjach mistrzostw Europy. Tym razem Polak przyćmił rywala.
Gdy był na parkiecie jego zespół wygrał ten fragment meczu 19:2 i już do końca kontrolował wynik. W niespełna dwie minuty polski środkowy zdobył sześć punktów: po własnej zbiórce w ataku, dobitce po niecelnych rzucie Chrisa Duhona oraz spod kosza po podaniu od J.R. Redicka. W pierwszej kwarcie miał w sumie trzy zbiórki i przechwyt. Ofiarnie rzucał się na parkiet, zdobywając bezpańską piłkę. Tą serią skutecznych akcji Gortat mocno ożywił blisko 19-tysięczną widownię w hali Amway Center, otrzymał od kibiców najgłośniejszą owację. Orlando na koniec pierwszej kwarty zmniejszyło straty do dwóch punktów (21:23), a Gortat był najlepszym zawodnikiem zespołu (6 pkt - przy stuprocentowej skuteczności). Vince Carter także miał 6 pkt, a Howard - 4 pkt i 2 zbiórki. Gdy Polak był na parkiecie drużyna wygrała ten fragment różnicą jedenastu punktów. Gortat pozostał na boisku także przez blisko sześć minut drugiej kwarty, grając jako silny skrzydłowy obok Howarda. Po akcjach swojego środkowego Orlando szybko wyszło na prowadzenie i już do końca meczu kontrolowało wynik. Polak w drugiej kwarcie nie był już tak efektywny, nie trafił dwóch rzutów za gry, ale i tak został uznany za bohatera pierwszej połowy. Za walkę o każdą piłkę.