Wydawało się, że dobrą okazją do zaprezentowania swoich możliwości będą dwa wyjazdowe mecze na początku grudnia, które Marcin Gortat rozpoczynał w pierwszej piątce, gdy choroba żołądka wykluczyła z gry Dwighta Howarda, podstawowego środkowego Magic. Pierwszy, przeciwko Detroit Pistons, był nawet udany dla Polaka. W ciągu 32 minut zdobył 14 punktów, trafiając 7 z 9 rzutów z gry, miał też 11 zbiórek. Nazajutrz w Milwaukee było już gorzej. Gortat przebywał na parkiecie 35 minut, najdłużej w tym sezonie, ale zdobył tylko 2 punkty, rzucając na kosz rywali cztery razy (dwukrotnie po własnych zbiórkach). Miał wprawdzie także 10 zbiórek, ale w obronie dostał prawdziwą szkołę od australijskiego środkowego Bucks Andrew Boguta, który akurat w tym meczu wrócił do gry po przerwie spowodowanej kontuzją i od razu ustanowił swój punktowy rekord sezonu (31, o jeden mniej od rekordu kariery). Miał też 18 zbiórek, będąc najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Ogrywał Polaka łatwo i na różne sposoby.
Problemem Marcina Gortata jest to, że zespół Magic zupełnie inaczej gra ze środkowym, gdy na parkiecie jest Dwight Howard, a inaczej, gdy zastępuje go Polak. Howard jest pierwszą opcją drużyny trenera Stana Van Gundy’ego w ataku, jego zmiennik - ostatnią. Rolą Gortata jest głównie stawianie zasłon, pomaganie partnerom w obronie i walka o zbiórki. W akcjach ofensywnych rzadko dostaje piłkę i jeszcze rzadziej oddaje rzuty. W tym sezonie w 25 spotkaniach oddał ich zaledwie 81, co oznacza średnio 3,24 próby zdobycia punktów na mecz. To bardzo mało jak na średni czas przebywania na parkiecie – 15,8 min. Polak mógłby i powinien oddawać więcej rzutów, skoro jest drugim zawodnikiem zespołu pod względem skuteczności z gry (54,3 proc.) – za Howardem (57,8), a przed Brandonem Bassem (52,6). Musi być jednak bardziej dostrzegany przez partnerów i sam aktywniej walczyć o wolne pozycje do rzutu.
W sobotę zespół z Florydy rozegra 26. mecz w tym sezonie, ale pierwszy przeciwko Philadelphii. Dotychczasowy bilans Magic (16 zwycięstw – 9 porażek) i dopiero czwarte miejsce w Konferencji Zachodniej za Boston Celtics, Miami Heat i Chicago Bulls, nie zadowalają ani kibiców, ani kierownictwa klubu.
W niedzielę o godz. 19 Canal+ pokaże spotkanie Toronto Raptors z broniącymi tytułu Los Angeles Lakers.
[srodtytul]Tauron Basket Liga: Turów czy Trefl [/srodtytul]