Reklama
Rozwiń
Reklama

Marcin Gortat wyrównał rekord kariery, ale Suns przegrali

Phoenix Suns przegrali we własnej hali 107:114 z Charlotte Bobcats. Marcin Gortat w pierwszej połowie grał znakomicie i słabo po przerwie

Publikacja: 27.01.2011 07:31

Marcin Gortat wyrównał rekord kariery, ale Suns przegrali

Foto: AFP

Polak przebywał na parkiecie 29.16 minut, zdobył 16 punktów (6/10 z gry, 4/4 z wolnych), co jest wyrównanym jego rekordem kariery, miał 7 zbiórek (3 w ataku), blok i dwa faule.

Wszedł do gry w połowie pierwszej kwarty, zmieniając na pozycji środkowego Robina Lopeza i do przerwy już nie opuścił boiska. Swój punktowy rekord kariery wyrównał już w pierwszej połowie, gdy w 17.21 minut trafił 6 z 9 rzutów z gry, większość dynamicznymi wsadami po podaniach od Steve’a Nasha i Gorana Dragicia lub dobijając niecelne rzuty kolegów i 4 z 4 z wolnych (od meczu z Denver 11 stycznia nasz środkowy nie pomylił się w 17 kolejnych próbach z linii). Do przerwy Polak był najlepszym strzelcem na parkiecie. Miał także 5 zbiórek (3 w ataku) i blok. Punktów byłoby więcej, gdyby nie dał się dwa razy zablokować Stephenowi Jacksonowi (sam też raz go powstrzymał) i Shaunowi Livingstonowi przy łatwych, wydawało się, rzutach spod kosza.

Popisy Polaka w US Airways Center oglądał z trybun za ławką gości sam Michael Jordan, właściciel Charlotte Bobcats. Telewizja pokazywała zbliżenie tatuażu z sylwetką szybującego Air Jordana na nodze Gortata. Drugim bohaterem zespołu gospodarzy był Vince Carter, który w środę obchodził 34. urodziny, a na boisku polował na rekord Toma Chambersa, byłego świetnego strzelca Phoenix, który w całej karierze w NBA zdobył 20 049 punktów. Carterowi przed meczem brakowało do tego osiągnięcia trzech punktów. Zdobył je w pierwszej kwarcie. Na samodzielne 36. miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców wszech czasów wyszedł, trafiając za trzy w drugiej. Potem dorzucił jeszcze 16 punktów.

Zadaniem dla Gortata na drugą połowę było poprawienie polskiego rekordu w NBA Macieja Lampego (17 pkt), uzyskanie kolejnej double-double, czyli podwójnej zdobyczy w dwóch elementach gry, no i przede wszystkim wygrana zespołu. Nic się nie udało się. Polak pozostał na 16 punktach - to trzecie takie jego osiągnięcie w tym sezonie, a piąte w karierze.

W połowie trzeciej kwarty, po trzech celnych rzutach za trzy punkty Channinga Fryea, koszykarze Phoenix wyszli na najwyższe w meczu prowadzenie 79:72. Gortat przed chwilą właśnie ponownie wszedł na boisko. Do końca tej kwarty miał dwie zbiórki w obronie, ale nie oddał żadnego rzutu, gdyż zespół trenera Alvina Gentry’ego nastawił się po przerwie wylącznie na akcje z dystansu. W drugiej połowie trafił 12 razy na 19 takich prób, w całym meczu 16 z 32, ale nie przykładał się do obrony, co skrzętnie wykorzystali rywale, trafiając 51 procent swoich rzutów z gry. W trzeciej kwarcie Suns nie zdobyli żadnego punktu spod kosza. Gortat, najlepszy strzelec w pierwszych 24 minutach, po przerwie oddał tylko jeden rzut. Gospodarze grali mało agresywnie w ataku, nie prowokowali fauli rywali. Po przerwie ani razu nie stawali na linii rzutów wolnych.

Reklama
Reklama

Po 30 sekundach czwartej kwarty Polak usiadł na ławce z lekko skręconą nogą — spadając na parkiet nastąpił na buta Fryea. Wrócił do gry na decydujące momenty, gdy do końca pozostawało 6.34 minut, a rywale prowadzili 99:95. Nie pomógł jednak zespołowi. Nie zebrał żadnej piłki ani w ataku, ani pod własną tablicą, a bardzo by się te zbiórki przydały.

Po trzypunktowym rzucie Nasha Suns zmniejszyli straty do 107:110 na 3.03 minuty przed końcem, ale od tego momentu już nie zdobyli punktów.

W nocy z piątku na sobotę Phoenix Suns grają u siebie z Boston Celtics.

[ramka][srodtytul]Phoenix Suns — Charlotte Bobcats 107:114 (26:31, 31:28, 30:33, 20:22)[/srodtytul]

Phoenix: S. Nash 27, 15 as., 5 zb., V. Carter 22, 6 zb., C. Frye 12, 6 zb., G. Hill 8, R. Lopez 4 oraz M. Gortat 16, 7 zb., 1 bl., J. Dudley 13, G. Dragić 5, H. Warrick 0.

Najwięcej dla Charlotte: S. Jackson 23, 7 zb., G. Wallace 22, 10 zb., B. Diaw 18, D. Augustin 15, 10 as., G. Henderson 15, K. Brown 12, 10 zb.[/ramka]

Polak przebywał na parkiecie 29.16 minut, zdobył 16 punktów (6/10 z gry, 4/4 z wolnych), co jest wyrównanym jego rekordem kariery, miał 7 zbiórek (3 w ataku), blok i dwa faule.

Wszedł do gry w połowie pierwszej kwarty, zmieniając na pozycji środkowego Robina Lopeza i do przerwy już nie opuścił boiska. Swój punktowy rekord kariery wyrównał już w pierwszej połowie, gdy w 17.21 minut trafił 6 z 9 rzutów z gry, większość dynamicznymi wsadami po podaniach od Steve’a Nasha i Gorana Dragicia lub dobijając niecelne rzuty kolegów i 4 z 4 z wolnych (od meczu z Denver 11 stycznia nasz środkowy nie pomylił się w 17 kolejnych próbach z linii). Do przerwy Polak był najlepszym strzelcem na parkiecie. Miał także 5 zbiórek (3 w ataku) i blok. Punktów byłoby więcej, gdyby nie dał się dwa razy zablokować Stephenowi Jacksonowi (sam też raz go powstrzymał) i Shaunowi Livingstonowi przy łatwych, wydawało się, rzutach spod kosza.

Reklama
Koszykówka
Poker, mafia i gwiazdy NBA. Skandal, który może zatrząść imperium
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Koszykówka
NBA reaguje na skandal hazardowy. Kibice zastanawiają się, czy liga jest uczciwa?
Koszykówka
Wróciła NBA. Czy to ostatni sezon LeBrona Jamesa
Koszykówka
NBA rusza po Europę. Nowe rozgrywki na horyzoncie
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Koszykówka
Turecki mur był nie do przebicia, Polacy odpadają z EuroBasketu
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama