Marcin Gortat zdobył 8 punktów i miał 9 zbiórek

Koszykarze Phoenix pokonali na wyjeździe Golden State Warriors 104:92. Marcin Gortat zdobył dla zwycięzców 8 punktów i miał 9 zbiórek

Aktualizacja: 08.02.2011 09:57 Publikacja: 08.02.2011 09:53

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: AFP

To czwarte zwycięstwo Phoenix Suns w pięciu ostatnich spotkaniach. W hali Oracle Arena w Oakland w obecności 18002 widzów wygrali z Golden State Warriors po meczu, w którym, pominąwszy pierwsze sekundy, prowadzili przez całe spotkanie. To był udany dzień dla jubilatów w drużynie Phoenix. Obchodzący w poniedziałek 37. urodziny Steve Nash zdobył 14 punktów i miał 15 zbiórek, a rezerwowy Mickael Pietrus, który tego dnia kończył 29 lat, dorzucił 12 punktów. Bohaterem meczu był także Channing Frye - najlepszy strzelec (19 pkt) i zbierający (11 zb.) w zwycięskim zespole.

Marcin Gortat, po kilku znakomitych spotkaniach, w których poprawiał indywidualne rekordy i miał najlepsze statystyki w zespole, tym razem zagrał na poziomie zbliżonym do jego przeciętnych w drużynie Suns. Wpływ na to miał także czas gry i taktyka Phoenix w tym spotkaniu, w którym gra gości była zorientowana bardziej na zdobywanie punktów z dystansu niż spod kosza.

Polski środkowy grał tym razem 20.30 minut i był bliski ósmej w sezonie double-double. Zdobył 8 punktów, trafiając 4 z 8 rzutów z gry, miał 9 zbiórek (3 w ataku), przechwyt i trzy faule. Przeciwnicy dwa razy blokowali jego rzuty.

Koszykarze Suns znakomicie rozpoczęli spotkanie. Pierwsze i jedyne swoje punkty w meczu zdobył wprawdzie Andris Biedrins, w NBA łotewski odpowiednik Marcina Gortata, dając Golden State jedyne w meczu prowadzenie, ale zaraz rozpoczął się festiwal gości. Trafili oni pięć pierwszych rzutów z gry (z czego trzykrotnie za trzy punkty) i już po czterech minutach prowadzili 16:4. Gracze Phoenix byli szczegolnie skuteczni z dystansu. Do przerwy trafili 9 z 15 rzutów za trzy punkty. Na początku drugiej kwarty prowadzili już 20 punktami (43:23).

Do przerwy trener Alvin Gentry niemal po równo podzielił czas gry między swoich środkowych. Marcin Gortat zmieniał Robina Lopeza, który tradycyjnie wyszedł w pierwszej piątce, grał 12.55 minut od połowy pierwszej do połowy drugiej kwarty, zdobył 4 pkt (2/4 z gry), miał 5 zbiórek (2 w ataku), przechwyt i faul. Lopez w 11.05 minut uzyskał 4 pkt i miał zbiórkę i przechwyt.

Po przerwie obaj grali krótko, gdyż trener postanowił grać niższym składem. Na początku trzeciej kwarty, gdy Lopez po kilku minutach zszedł z parkietu, a Gortat jeszcze się na nim nie pojawił, Suns uzyskali najwyższe prowadzenie 75:52, potem 81:54. Polak wrócił do gry w końcówce trzeciej kwarty przy wyniku 83:63. Zaraz też nie trafił rzutu z półdystansu, sfaulował najlepszego strzelca rywali Montę Ellisa przy próbie rzutu za trzy punkty (gracz Golden State wykorzystał dwa wolne), ale też stawiał dobre zasłony Steve’owi Nashowi, który po takich akcjach zdobywał punkty. Gortat zebrał też piłkę w obronie i powiększył swój punktowy dorobek w kolejnej akcji, tym razem trafiając z półdystansu (89:73).

W czwartej kwarcie został zablokowany przez Ekpe Udoha przy próbie dobitki po zbiórce w ataku. Zdobył też wsadem kolejne punkty po asyście Jareda Dudleya (93:77).

Polak na dobre usiadł na ławce przy prowadzeniu swojego zespołu 93:81, gdy do końca pozostawało 7.07 minut. Zwycięstwa miał bronić niski skład Phoenix, ale gospodarze zdobyli 11 punktów z rzędu i odrabiali straty. Po dwóch rzutach wolnych Ellisa na 4.42 min. przed ostatnią syreną było już tylko 93:88. O wygranej Suns przesądziła seria z dystansu. W kolejnych akcjach trafili dwa razy Frye, Nash oraz Dudley i było 104:90 dla gości. Tego meczu nie mogli przegrać. Gracze Phoenix trafili w nim 13 z 30 rzutów za trzy punkty, rywale tylko 2 z 18, ale za to byli lepsi w zbiórkach 50-41 (na atakowanej tablicy 14-9).

Nash zaraz po meczu udzielał wywiadów i odbierał zasłużone gratulacje. Uzyskując w tym spotkaniu 15 asyst (15. raz w tym sezonie - najwięcej w lidze), dołączył do elitarnego grona jedenastu graczy NBA, który w jednym klubie mieli co najmniej 6000 asyst.

Phoenix Suns z bilansem 24 zwycięstw i 25 porażek wciąż liczą się w walce o awans do play-off. W nocy z czwartku na piątek ponownie zagrają z Golden State Warriors, tym razem we własnej hali.

[ramka]Golden State Warriors - Phoenix Suns 92:104 (17:33, 28:29, 30:27, 17:15).

Phoenix: C. Frye 19, 11 zb., G. Hill 18, S. Nash 14, 15 as., V. Carter 10, 5 zb., R. Lopez 5 oraz M. Gortat 8, 9 zb.,1 prz., J. Dudley 12, 5 zb., M. Pietrus 12, H. Warrick 6, Z. Dowdell 0, 5 as. Najwięcej dla Golden State: M. Ellis 21, 12 zb., 5 as., R. Williams 19, 5 zb., D. Lee 16, 10 zb., S. Curry 15, 8 as., D. Wright 9, 5 zb. [/ramka]

To czwarte zwycięstwo Phoenix Suns w pięciu ostatnich spotkaniach. W hali Oracle Arena w Oakland w obecności 18002 widzów wygrali z Golden State Warriors po meczu, w którym, pominąwszy pierwsze sekundy, prowadzili przez całe spotkanie. To był udany dzień dla jubilatów w drużynie Phoenix. Obchodzący w poniedziałek 37. urodziny Steve Nash zdobył 14 punktów i miał 15 zbiórek, a rezerwowy Mickael Pietrus, który tego dnia kończył 29 lat, dorzucił 12 punktów. Bohaterem meczu był także Channing Frye - najlepszy strzelec (19 pkt) i zbierający (11 zb.) w zwycięskim zespole.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji
Koszykówka
Wybory w USA. Czy LeBron James wie, że republikanie też kupują buty?
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Koszykówka
Radosław Piesiewicz ma następcę. Zmiana władzy na czele PZKosz
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście