Nieszczęście przyszło w najmniej oczekiwanym momencie i w przedziwnych okolicznościach. Na 4.31 minuty przed końcem trzeciej kwarty Gortat zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Granta Hilla i trafił spod samego kosza. Miał w tym momencie już 18 punktów i 10 zbiórek, co oznaczało jego 18. double-double w sezonie, a 17 w barwach Phoenix.
Gospodarze prowadzili 73:68. Za chwilę akcja przeniosła się pod ich kosz, gdzie za trzy punkty trafił Trevor Ariza. Akcję Suns zza końcowej linii rozpoczynał Hill. Marcin Gortat patrzył na niego, a gdy odwrócił się w kierunku kosza rywali, uderzył twarzą w tył głowy przechodzącego tuż przed nim Steve'a Nasha. Najgłupsza kontuzja, jaka tylko mogła się wydarzyć. Nasz reprezentant upadł na parkiet, trzymając twarz w dłoniach, podbiegł do niego sędzia. Gdy Polak wstał z parkietu pozostały na nim plamy krwi. Za chwilę komentatorzy telewizyjni podali informację z szatni: Gortat ma złamany nos i w tym meczu już nie wystąpi. Kolizja z graczem, z którym Polak najbardziej rozumie się na boisku, spowodowała jego brak w decydujących momentach i w efekcie porażkę w jakże ważnym dla drużyny spotkaniu. Dla Nasha nie był to dobry dzień. Kanadyjczyk trafił tylko jeden z 9 rzutów z gry i miał pięć strat, z czego dwie o kluczowych akcjach, gdy decydowały się losy meczu.
Po tej kolizji Suns jeszcze długo utrzymywali korzystny dla siebie rezultat, głównie dzięki punktom zdobywanym przez Aarona Brooksa, Channinga Frye'a i zastępującego Gortata Hakima Warricka. Po rzucie tego ostatniego na dwie minuty przed końcem spotkania było jeszcze 98:98, ale końcówka należała do czołowego rozgrywającego ligi Chrisa Paula, który trafił w dwóch kolejnych akcjach, i jego kolegów. Po rzutach wolnych Chrisa Dudleya gospodarze zmniejszyli straty do 100:102 i dobrze bronili w kolejnej akcji Hornets. Jednak na 25.8 sekund przed końcem Emeka Okafor zebrał piłkę w ataku po niecelnym rzucie Williego Greena z rogu boiska i zdobył łatwe punkty. Zabrakło pod bronionym koszem Marcina Gortata. Koszykarze Phoenix już nie potrafili odpowiedzieć skuteczną akcją.
„Marcin to nasz najważniejszy gracz podkoszowy - mówił po meczu Dudley. Zdobywa punkty, blokuje, zbiera, przechwytuje bezpańskie piłki. Jego strata to spory ubytek dla zespołu. Musieliśmy sobie radzić bez niego." Goście wygrali mimo że w składzie zespołu zabrakło najlepszego strzelca, skrzydłowego Davida Westa (średnio 19,8 pkt), który poprzedniego dnia w wygranym po dogrywce meczu z Utah Jazz doznał kontuzji kolana wykluczającej go z gry do końca sezonu.
Suns wygrywali z New Orleans trzy poprzednie spotkania na własnym parkiecie. W ostatnim, 30 stycznia, Polak był królem wieczoru w US Airways Center. W 24 minuty zdobył 25 punktów, ustanawiając swój rekord kariery i miał 11 zbiórek. Teraz też zapowiadało się na co najmniej podobne osiągnięcie. Już do przerwy miał w dorobku 12 punktów i 7 zbiórek, a jego zespół kontrolował wynik, utrzymując kilkupunktowe prowadzenie.