Dzięki temu zwycięstwu drużyna trenera Alvina Gentry’ego uniknęła piątej wyjazdowej porażki z rzędu, co ostatnio zdarzyło jej się w styczniu ub. roku. Była to także siódma kolejna wygrana Phoenix z Minnesotą, która przegrała jedenaście ostatnich spotkań w lidze. Wobec zwycięstwa Cleveland Cavaliers w Toronto Timberwolves po tym meczu mają najgorszy bilans w NBA: 17 zwycięstw - 62 porażki.
Gracze Phoenix mieli ułatwione zadanie, gdyż w zespole gospodarzy z powodu kontuzji nie mógł zagrać jego najlepszy strzelec (20,2 pkt) i najlepiej zbierający w całej NBA (15,2) Kevin Love, będący objawieniem tego sezonu. Reprezentant USA i uczestnik ostatniego meczu gwiazd, seryjnie osiągający double-double, czyli dwucyfrowe statystyki w dwóch elementach gry (ma ich w tym sezonie już 64 i wraz z Dwightem Howardem z Orlando Magic zdecydowanie prowadzi w lidze), oglądał mecz w cywilnym stroju, siedząc tuż za ławką rezerwowych swojego zespołu.
Z pewnością ułatwiło to zadanie Marcinowi Gortatowi, tak jak w niektórych innych spotkaniach, gdy w składach rywali brakowało podstawowych środkowych, ale też Polak potrafi pomóc losowi. Jak Love w całym sezonie, tak nasz reprezentant był najlepszym strzelcem i zbierającym swojego zespołu w tym spotkaniu, a osiągnięcia miał na poziomie środkowego Timberwolves. 20 punktów i 16 zbiórek to jego ósma double-double w ostatnich 11 spotkaniach, a 23. w tym sezonie.
Gortat grał 31.48 minut, trafił osiem z 14 rzutów z gry i cztery z sześciu wolnych. To był jego piąty mecz w sezonie, w którym zdobył 20 lub więcej punktów. Miał także cztery zbiórki w ataku i 12 w obronie, blok, przechwyt, stratę i dwa faule. Rywale dwukrotnie blokowali jego rzuty. Skuteczność z gry pozwala mu utrzymać miejsce w piątce najlepszych pod tym względem zawodników w całej NBA.
Phoenix od początku kontrolowali wynik. Polski środkowy, który siódmy kolejny mecz Sun rozpoczynał w wyjściowym składzie, jak w dwóch poprzednich meczach z San Antonio Spurs i Chicago Bulls, zdobył pierwsze punkty dla zespołu. Niespełna cztery minuty przed przerwą, po znakomitej indywidualnej akcji i wsadzie Vince’a Cartera, goście prowadzili już 52:37, ale rywale jeszcze przed przerwą zmniejszyli straty fo 56:53.
Po zmianie stron Suns utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie, również za sprawą Marcina Gortata, który tuż po przerwie zdobył sześć kolejnych punktów, a w całej trzeciej kwarcie - 10, ale zwycięstwo zapewnili sobie w ostatnich minutach.