Reklama
Rozwiń

Turów Zgorzelec w finale mistrzostw Polski

W siódmym meczu półfinałowym zespół ze Zgorzelca pokonał Trefla Sopot 77:67 i zagra o mistrzostwo Polski z broniącym tytułu Asseco Prokomem. Pierwszy mecz finałowy w sobotę w Gdyni (20.30, TVP Sport).

Publikacja: 05.05.2011 00:44

Atut własnego parkietu okazał się decydujący. Tak jak inna reguła, obowiązująca w bardzo wyrównanej i emocjonującej rywalizacji Turowa i Trefla: kto wygrywa walkę na tablicach, zwycięża w meczu. W środę w Zgorzelcu gospodarze mieli aż 42 zbiórek (z czego 18 w ataku) wobec 26 rywali. Mimo tej przewagi i faktu, że począwszy od drugiej kwarty kontrolowali spotkanie i w połowie trzeciej kwarty prowadzili już 16 punktami (55:39), jeszcze na 49 sekund przed końcem spotkania nie mogli być pewni sukcesu. Turów prowadził wówczas 70:67. Od tego momentu goście nie zdobyli jednak punktu, a dorobek gospodarzy z rzutów wolnych powiększali najlepszy na boisku David Jackson (23 pkt, 8 zb., 2 as., 2 prz.) oraz Torey Thomas.

Trudne chwile dla Turowa przyszły w czwartej kwarcie, gdy boisko za pięć fauli opuścili w krótkim odstępie czasu Bartosz Bochno, Robert Tomaszek i Daniel Kickert, a rywale wzmocnili obronę i głównie po akcjach Adama Waczyńskiego i Pawła Kikowskiego zmniejszyli straty do 64:61 w 35. minucie. Od tego momentu trwał pojedynek kosz za kosz. Kluczowa dla Trefla mogła być akcja przy wyniku 60:57, gdy do końca spotkania pozostawało 1.47 s. Kikowski przechwycił wówczas podanie Konrada Wysockiego (urodzony w Rzeszowie reprezentant Niemiec grał niemal całe spotkanie, odpoczywając na ławce tylko 17 sekund) i w ataku już na połowie rywali podał do Slobodana Ljubotiny. Ten natychmiast oddał piłkę podającemu, który nie spodziewał się takiego zagrania i jej nie złapał. A przewaga gospodarzy jeszcze mogła się wówczas zmniejszyć. Goście w końcówce grali zbyt nerwowo.

W zespole Trefla zawiedli przede wszystkim gracze podkoszowi. Filip Dylewicz, który nie grał prawie przez całą czwartą kwartę, a wprowadzony do gry w końcówce spudłował przy stanie 62:57 rzut z czystej pozycji, miał tylko trzy zbiórki, podobnie jak środkowi Dragan Ceranić i Ljubotina. O jedną zbiórkę mniej niż trzej najwyżsi gracze w zespole łącznie miał Kikowski (8), a Lorinza Harrington, niemal w pojedynkę prowadzący grę wobec kontuzji Giedrusa Gustasa – sześć.

Po roku przerwy Turów znów zagra w finale, gdzie występował już trzykrotnie (2007-2009), za każdym razem przegrywając rywalizację o złoto z Prokomem Gdynia.
Także w sobotę w Sopocie rozpocznie się pojedynek o trzecie miejsce (do dwóch zwycięstw), w którym spotkają się Trefl i Energa Czarni Słupsk (15.30, TVP Sport).

1/2 finału (do 4 zwycięstw)

• PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 77:67 (23:25, 22:9, 15:14, 17:19).

Turów:

D. Jackson 23, 8 zb., K. Wysocki 13, 11 zb., R. Tomaszek 12, 8 zb., M. Brkić 10, T. Thomas 8 oraz D. Kickert 7, M. Gabiński 0, M. Kuebler 0, B. Bochno 0.

Trefl:

A. Waczyński 18, L. Kinnard 11, F. Dylewicz 6, L. Harrington 6, 6 zb., 5 as., D. Ceranić 4 oraz P. Kikowski 13, 5 zb., S. Ljubotina 7. M. Stefański 2.

Stan rywalizacji 4-1, awans Turowa do finału.

 

Atut własnego parkietu okazał się decydujący. Tak jak inna reguła, obowiązująca w bardzo wyrównanej i emocjonującej rywalizacji Turowa i Trefla: kto wygrywa walkę na tablicach, zwycięża w meczu. W środę w Zgorzelcu gospodarze mieli aż 42 zbiórek (z czego 18 w ataku) wobec 26 rywali. Mimo tej przewagi i faktu, że począwszy od drugiej kwarty kontrolowali spotkanie i w połowie trzeciej kwarty prowadzili już 16 punktami (55:39), jeszcze na 49 sekund przed końcem spotkania nie mogli być pewni sukcesu. Turów prowadził wówczas 70:67. Od tego momentu goście nie zdobyli jednak punktu, a dorobek gospodarzy z rzutów wolnych powiększali najlepszy na boisku David Jackson (23 pkt, 8 zb., 2 as., 2 prz.) oraz Torey Thomas.

Koszykówka
Warszawa na taki sukces czekała ponad pół wieku. Koszykarze Legii wyszli z cienia piłkarzy
Koszykówka
Shai Gilgeous-Alexander bohaterem sezonu NBA. Czy jesteśmy świadkami narodzin nowego Jordana?
Koszykówka
Poznaliśmy mistrza NBA. Oklahoma City Thunder sięga po tytuł
Koszykówka
Finały NBA. Zaczęło się od trzęsienia ziemi
Koszykówka
Polski skaut Los Angeles Lakers: Nie mogę nikogo przegapić
Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę