Porównywanie serc

Turów Zgorzelec pokonał u siebie Asseco Prokom Gdynia 54:48 i w finałowym pojedynku jest remis 2-2

Publikacja: 16.05.2011 02:15

Torey Thomas (z piłką) i Krzysztof Szubarga

Torey Thomas (z piłką) i Krzysztof Szubarga

Foto: EAST NEWS

Takiego meczu jeszcze w finałach mistrzostw Polski koszykarzy nie było. Nastawione na defensywę i mało skuteczne w ataku zespoły zdobyły w sumie zaledwie 102 punkty.

Dotychczas najmniej punktów odnotowano w drugim finałowym meczu z 2000 roku, w którym Zepter Śląsk Wrocław pokonał u siebie Anwil Włocławek 62:48.

Po 30 minutach w Zgorzelcu Turów prowadził 36:33. Nierzadko się zdarza, że takim rezultatem kończy się jedna kwarta koszykarskiego spotkania. W czwartkowym meczu numer 3, również na własnym parkiecie, drużyna trenera Jacka Winnickiego zdobyła zaledwie 56 punktów i przegrała wyraźnie. Teraz wystarczyły jej 54 punkty, by wygrać, bo obrońcy tytułu zdobyli ich tylko 48 – najmniej w całym sezonie.

– Przegraliśmy, niestety, już w szatni. Chodzi mi o nasze podejście do meczu, za wcześnie pomyśleliśmy, że jest wygrany, że Turów się podda – analizował środkowy Asseco Adam Hrycaniuk.

Tymczasem gospodarze zagrali z determinacją od pierwszej do ostatniej minuty. Koszykarzom Asseco też trudno odmówić zaangażowania. Potrafili odrobić straty z pierwszej połowy, w końcówce trzeciej kwarty prowadzili nawet 32:30, ale fatalnie zagrali na początku czwartej kwarty, gdy przez trzy minuty nie potrafili zdobyć punktu, a rywale wyszli na 11-punktowe prowadzenie.

Obydwa zespoły fatalnie rzucały z dystansu: Prokom trafił dwa razy z 23 takich prób, Turów trzy z 2o, ale po dwóch trzypunktowych rzutach zawodników  ze Zgorzelca piłka wpadała do kosza w najważniejszych momentach. W 35. min, gdy Daniel Kickert dał drużynie prowadzenie 47:35, i na 2.09 min przed końcem, gdy Torey Thomas zgasił zapał goniących rywali, podwyższając na 52:45.

Gospodarze wygrali, mimo że w decydujących momentach nie mógł grać po pięciu faulach środkowy Robert Tomaszek, a w ostatnich minutach także Kickert. W zespole Asseco ścięgno Achillesa zerwał Robert Witka.

Turów miał w tym meczu 12 przechwytów i zablokował sześć rzutów rywali, Prokom miał 16 strat wobec ośmiu Turowa. – W takich meczach decyduje  serce i dziś udowodniliśmy, że mamy je większe od Prokomu – mówił skrzydłowy Turowa Michał Gabiński.

FINAŁ (DO 4 ZWYCIĘSTW)

• PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 54:48 (15:8, 11:10, 10:15, 18:15). PGE Turów: D. Kickert 16, D. Jackson 9, T. Thomas 9, M. Kuebler 6, R. Tomaszek 5, M. Gabiński 3, K. Wysocki 3, B. Bochno 2, I. Zigeranović 1. Asseco Prokom: D. Ewing 13, R. Burrell 10, A. Hrycaniuk 8, F. Widenow 6, T. Adams 3, R. Varda 3, P. Szczotka 2, Q. Woods 2, C. Eldridge 1, R. Witka 0, K. Szubarga 0, P. Frasunkiewicz 0.

Stan rywalizacji 2-2. Piąty mecz we wtorek w Gdyni (18, TVP Sport), szósty w piątek w Zgorzelcu (18, TVP Sport). Ewentualny siódmy w poniedziałek 23 maja w Gdyni

Takiego meczu jeszcze w finałach mistrzostw Polski koszykarzy nie było. Nastawione na defensywę i mało skuteczne w ataku zespoły zdobyły w sumie zaledwie 102 punkty.

Dotychczas najmniej punktów odnotowano w drugim finałowym meczu z 2000 roku, w którym Zepter Śląsk Wrocław pokonał u siebie Anwil Włocławek 62:48.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Koszykówka
Ruszają play-offy NBA. Nikt nie chce na emeryturę
Koszykówka
Gwiazdy NBA w Polsce. Atrakcyjne losowanie reprezentacji Polski
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”
Koszykówka
Prezes Polskiego Związku Koszykówki: Nie planuję rewolucji