PGE Turów Zgorzelec wciąż niepokonany, wygrał już osiem spotkań z rzędu i powiększa przewagę. W dziewiątej kolejce Tauron Basket Ligi trzy pierwsze zespoły w tabeli grały we własnych halach, w których w tym sezonie jeszcze nie przegrały, ale tym razem wygrał tylko lider. Sensacyjnie zakończyły się niedzielne mecze w Sopocie i Włocławku, gdzie Trefl przegrał 77:82 ze Śląskiem, a Anwil poniósł klęskę 63:77 z Zastalem.
W Trójmieście intrygował pojedynek reprezentacyjnych rozgrywających. Łukasz Koszarek zdobył dla Trefla 23 punkty, miał osiem zbiórek i siedem asyst, ale to Robert Skibniewski (13 pkt, 10 asyst) cieszył się ze zwycięstwa. Jego Śląsk wygrał, dzięki znakomitej skuteczności za trzy punkty (14/24), mimo że rywale byli wyraźnie lepsi w walce o zbiórki (24-37).
Na Kujawach drużyna z Zielonej Góry zaskoczyła gospodarzy znakomitą obroną. - Pozwolić Anwilowi zdobyć tylko 63 punkty na własnym parkiecie to duży wyczyn - mówił Piotr Stelmach, najlepszy strzelec gości (17 pkt).
W Zastalu, który pozostaje niepokonany w meczach wyjazdowych (cztery zwycięstwa) wyróżnili się także środkowy Gani Lawal (15 pkt, 14 zb., 4 bl.) i prowadzący grę Walter Hodge (11, 7 as.). Na nic zdały się wyczyny środkowego Anwilu Corsleya Edwardsa (26 pk, 11 zb.), skoro żaden z kolegów z zespołu nie przekroczył dziesięciopunktowej zdobyczy, a lider zespołu
Krzysztof Szubarga miał tylko jeden celny z ośmiu rzutów z gry. Rywale grali dla lidera ze Zgorzelca, który w sobotę rozniósł na własnym parkiecie ŁKS 92:54. To rekordowa różnica punktowa w tym sezonie ekstraklasy. Zwycięstwo mogło być jeszcze wyższe, w 25. minucie gospodarze prowadzili już 71:29, ale w końcówce spotkania trener Jacek Winnicki dał dłużej pograć rezerwowym.