To pierwsze zwycięstwo polskiego zespołu w ogólnoeuropejskich rozgrywkach w tym sezonie (Asseco Prokom Gdynia przegrał dotychczas wszystkie swoje mecze w Eurolidze).
Wygraną zespół ze Zgorzelca zawdzięcza ostatniej w meczu akcji Ronalda Moore'a, który trafił do kosza tuż przed końcową syreną. Był to jego pierwszy celny rzut w tym spotkaniu.
Wcześniej wicemistrzowie Polski grali dobrze tylko w pierwszej kwarcie i ostatnich minutach meczu. Rozpoczęli spotkanie, imponując skutecznością. Efektownymi wsadami podawanej nad obręcz piłki do kosza popisywał się Dallas Lauderdale. Po kilku minutach takiej gry zespół trenera Jacka Winnickiego prowadził 23:11, a zakończył kwartę przy dziewięciopunktowym prowadzeniu.
Potem wszystko w jego grze się popsuło. Zaczęły się problemy z trafianiem do kosza rywali i błędy w obronie - brak zastawiania, niedostatki defensywy indywidualnej. Z kolei rywale zagrali skuteczniej i rozważniej, w 15. minucie doprowadzili do remisu (27:27).
Turów najgorzej zagrał w trzeciej kwarcie, przegranej 8:19. Belgowie grali wówczas dobrze w obronie, zbierali wszystkie piłki ze swojej tablicy. Goście nie narzucali szaleńczego tempa. Akcje w ataku pozycyjnym rozgrywali długo i z reguły udawało im się wypracować czyste pozycje rzutowe, z których zdobywali kolejne punkty. W 28. minucie Dexia prowadziła 53:46. W Turowie nadal brakowało skuteczności, w dodatku pod koniec kwarty skręcił kostkę walczący pod koszami środkowy John Edwards i opuścił boisko. Po trzech kwartach gospodarze przegrywali 48:56.