W Zielonej Górze ostatni zespół czołowej szóstki podejmował lidera. Broniący tytułu Prokom przegrał bezdyskusyjnie 68:79, zamazując obraz solidnej i groźnej drużyny, jaki pozostawił przed tygodniem w łatwo wygranym meczu z Anwilem. Spadek mistrzów z pieca na łeb wynika z zasad ustalania kolejności w czołowej szóstce - liczy się stosunek zdobytych punktów do liczby rozegranych spotkań.
Zastal pokazuje, że może być poważną siłą w tym sezonie. W drugiej fazie najpierw wysoko wygrał w Zgorzelcu z ubiegłorocznym finalistą Turowem, teraz równie przekonująco pokonał aktualnego mistrza kraju. „Rywale zagrali tak, jak im pozwoliliśmy. Nas trudno jest zaskoczyć" - mówił po meczu jego trener Mihailo Uvalin. „Zderzyliśmy się dzisiaj z rzeczywistością" - przyznał szkoleniowiec Prokomu Andrzej Adamek. W sobotę słabo zagrali jego najlepsi gracze: Donatas Motiejunas i Przemysław Zamojski zdobyli w sumie tylko siedem punktów, a Jerel Blassingame nie potrafił upilnować rozgrywającego Zastalu Waltera Hodge'a (28 pkt).
W Słupsku po zaciętym spotkaniu Czarni wygrali 67:65 z Turowem. To drugie zwycięstwo drużyny Dainiusa Adomaitisa po podziale tabeli, a dla gości - druga porażka. Na pozycję lidera wrócił Trefl, który pokonał Anwil aż 88:67, grając bez trzech chorych zawodników pierwszej piątki - Łukaszów Koszarka i Wiśniewskiego oraz Johna Turka. Wystarczyła obrona strefowa i dobra skuteczność pozostałych podstawowych graczy z Sopotu - Filipa Dylewicza (29 pkt) i Adama Waczyńskiego (23).
Specjalne emocje towarzyszyły meczowi o miejsca 7-14 w Koszalinie, gdzie Adam Wójcik mógł przekroczyć barierę 10 tysięcy punktów w ekstraklasie. Śląsk przegrał z AZS 80:84, a 41-letni koszykarz zdobył dla gości pięć punktów i do ustanowienia historycznego rekordu brakuje mu tylko sześciu.
O miejsca 1-6