Tej zimy zwyciężyła już 10 razy. Połowę tych zwycięstw zaliczyła w dziewięć dni 2018 r. Zaczęła od noworocznego slalomu równoległego w Oslo, potem dodała zwycięstwo w Zagrzebiu, dwa w Kranjskiej Gorze i kolejne w nocnym slalomie we Flachau.
Prowadzi w Pucharze Świata z kolosalną przewagą. Statystyków narciarstwa alpejskiego najbardziej fascynuje to, że już dorównuje wyczynom legend, Ingemara Stenmarka i Annemarie Moser-Pröll, że zagrożona jest pozycja Lindsey Vonn, że w czasach znacznego wyrównania poziomu potrafi być dominatorką w starym stylu.
Wszystkie te osiągnięcia nie są dla alpejki przesadnym powodem do dumy.
– Ona nie zwraca uwagi na takie rekordy. Jestem wielkim kibicem narciarstwa alpejskiego, ale niezbyt dobrym historykiem sportu i też nie mam wrażenia, że to wielki sukces. Zdecydowanie bardziej zależy nam na perfekcji jazdy – skomentował kolejne wyczyny Shiffrin jej nowy trener Mike Day, były szkoleniowiec kadry męskiej USA, z którym ćwiczy od minionego lata.
O Mikaeli świat usłyszał już dość dawno – pierwszy start w Pucharze Świata zaliczyła w wieku 15 lat i w tym samym sezonie została najmłodszą w kronikach alpejską mistrzynią USA. Karierę miała wytyczoną, urodziła się w Vail w Kolorado, co skazuje na szusy po śniegu.