Znany cykl biegowy tej zimy ma siedem etapów, ostatni rozegrany zostanie w najbliższą niedzielę. Tegoroczna edycja rozpoczęła się 28 grudnia w Lenzerheide (Szwajcaria), następnie przeniosła się do tyrolskiego centrum narciarstwa biegowego w Toblach/Dobiacco.
Rywalizacja pań przebiega wedle scenariusza doskonale znanego z Pucharu Świata: dwa biegi na 10 km techniką dowolną wygrała liderka PŚ Norweżka Therese Johaug, raz była druga w noworocznym biegu w Toblach na 10 km techniką klasyczną na dochodzenie, o czubek narty na finiszu wyprzedziła ją rodaczka, Ingvild Flugstad Oestberg.
Tylko sprint w Lenzerheide udało się wygrać Słowence Anamariji Lampic. W walce z Norweżkami na dłuższych dystansach liczą się jedynie Rosjanka Natalia Nieprajewa i Szwedka Ebba Anderson.
Wśród mężczyzn na razie nieco lepsi od Norwegów są Rosjanie. Ubiegłoroczny zwycięzca Tour de Ski i obecny lider PŚ Johannes Hoesflot Klaebo wygrał wprawdzie etap sprinterski, ale oba biegi dystansowe stylem dowolnym (na 15 km) wygrał Siergiej Ustiugow, a 15 km stylem klasycznym obecny lider cyklu Aleksandr Bołszunow.
Polski udział w Tour de Ski zapewniają bracia Bury, którzy po czterech etapach są klasyfikowani na 29. (Dominik) i 51. (Kamil) miejscu. W zawodach wystartowały trzy dziewczyny z kadry A Aleksandra Wierietielnego i Justyny Kowalczyk. Monika Skinder nie przetrwała jednak pierwszego etapu, Izabela Marcisz oraz Weronika Kaleta wycofały się po trzecim. Maciej Staręga planowo zrezygnował po sprincie, czyli drugim etapie.