Sam siebie zadziwiłem

Rozmowa: Tomasz Sikora, zwycięzca biatlonowego sprintu Pucharu Świata w Oberhofie

Publikacja: 07.01.2008 02:15

Rz: Lubi pan niespodzianki? Wszystkie sukcesy, od Anterselvy przez igrzyska w Turynie do Oberhofu, odnosił pan wtedy, gdy nikt się ich nie spodziewał...

Tomasz Sikora: Tego, co się stało w Niemczech, nie da się porównać z Anterselvą czy igrzyskami. Wtedy czułem, że jestem w dobrej formie, a tutaj przyjechałem nieprzygotowany. Przez dwa tygodnie nie trenowałem z powodu przeziębienia. Wróciłem do ćwiczeń pięć dni przed startem w Oberhofie. Jeszcze w pierwszym wyścigu, sztafet, nie szło mi najlepiej. Słabo wypadło strzelanie. W sobotę zadziwiłem sam siebie, wygrałem właśnie dzięki temu, że na strzelnicy byłem bezbłędny.

Podczas dekoracji oklaskiwało pana kilkanaście tysięcy widzów. To więcej, niż w Polsce przychodzi na mecze piłkarskie.

Niewiele jest miejsc, w których sukcesy smakują tak dobrze jak w Oberhofie. Tu czasami na zawodach jest nawet ponad 40 tysięcy kibiców. Wspierają przede wszystkim swoich, ale kiedy byłem na ostatnim podbiegu i spiker ogłosił, że prowadzę, dopingowali mnie tak, że czułem się jak w Polsce. Mgła mi nie przeszkadzała, zawsze dobrze wypadałem w Oberhofie, gdy było mglisto. Ale strzelać przy silnym wietrze nie lubię.

Przyjemnie jest, stojąc na podium, spojrzeć z góry na Ole Einara Bjoerndalena?

Oczywiście. Bjoerndalen przypomniał, że latem trenowaliśmy razem na lodowcu. Jakoś tak się ostatnio składa, że jak jestem na podium, to razem z nim.

Po ostatnim strzelaniu uśmiechnął się pan, jakby wiedział już, że jest bardzo dobrze.

To nie był uśmiech, może jakiś grymas. Przede mną była jeszcze ostatnia pętla, a w biegu sztafetowym bardzo się tam męczyłem. W sobotę też, ale udało się. W biegu miałem 11. czas, to jak na przerwę w treningach i ten moment sezonu niewiarygodnie dobry wynik.

Przymusowa przerwa czasem dobrze sportowcom robi. W skokach narciarskich zdarzały się nawet zwycięstwa tuż po wyjściu ze szpitala.

W skokach tak, ale w biatlonie pięciodniowa przerwa w treningach oznacza, że traci się 40 procent tego, co udało się wypracować na zgrupowaniach. Dwa tygodnie bez ćwiczeń to już jest kolosalna zmiana w organizmie. A ja jeszcze byłem osłabiony gorączką. Na szczęście udało się uniknąć antybiotyków.

Ból kręgosłupa dał już o sobie zapomnieć?

Tak, ale na pewno się jeszcze odezwie. To taka nasza choroba zawodowa, rachunek za lata biegania z bronią na plecach. Ból atakuje co roku, latem albo zimą, trzyma zwykle dwa tygodnie.

Za miesiąc mistrzostwa świata. Jest szansa na powtórkę z Anterselvy sprzed 13 lat?

Nie mam żadnych przeczuć. W biatlonie jest tyle niewiadomych, a moja forma po chorobie też jest nieprzewidywalna. Z drugiej strony w sobotę w samym biegu do Bjoerndalena straciłem tylko 47 sekund, a przez ten miesiąc jeszcze powinienem się poprawić. Wierzę w nasz plan treningów, a zwykle na najważniejszych imprezach wypadałem najlepiej.

Po pana medalu w Turynie łatwiej być w Polsce biatlonistą?

Na pewno wicemistrzostwo olimpijskie pomogło mi zadbać o przyszłość. O fortunie nie ma mowy, ale jak na moje potrzeby jest naprawdę dobrze. Najbardziej zyskaliśmy jednak na zmianie władz związku. Dziś nie ma żadnych problemów organizacyjnych. Podczas startów możemy mieszkać tam, gdzie chcemy, a nie gdzie nam każe związek, bo i tak bywało. Gdy ktoś potrzebuje wymienić sprzęt, dostaje go bez zwłoki. Związek zatrudnił profesjonalnego serwismena. Czasami testowanie nart przed startem zabierało mi nawet półtorej godziny, teraz robią to za mnie inni i mogę się skupiać na przestrzeliwaniu broni. Naprawdę musiałbym się bardzo starać, żeby znaleźć powód do narzekań.

Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata