Reklama
Rozwiń

Amerykański buntownik znów liderem Pucharu Świata

Startuje na własną rękę, trenuje według osobistego programu, słucha tylko siebie i chociaż przekroczył trzydziestkę – wygrywa

Publikacja: 01.02.2008 00:03

Amerykański buntownik znów liderem Pucharu Świata

Foto: AFP

Działacze amerykańskiej federacji narciarskiej pewnie myśleli, że mają problem z głowy. Bode Miller po dwóch słabszych sezonach zrezygnował z treningów i startów w reprezentacji USA.

Można było przypuszczać, że odcięty od państwowych środków przestanie na swój sposób demoralizować Amerykę. Jak bowiem pokazywać rodakom, że najlepszy narciarz alpejski w historii kraju podczas zawodów pije, używa życia, jeździ tak, że żadna szkoła narciarska nie zaakceptowałaby jego techniki, i gada co mu ślina na język przyniesie. W Europie byłoby to do wybaczenia, w USA raczej nie.

Gdy w 2005 roku po ponad dwóch dekadach od sukcesu Phila Mahre zdobył dla USA Puchar Świata, trudno było go dyskwalifikować lub wyrzucać z kadry, choć powody były: wciąż kłócił się z trenerami, lekceważył media, łamał wszelkie zasady ustalane przez działaczy, nie dał sobie narzucić zdania, chodził własnymi ścieżkami, z których często wracał do własnego busa nad ranem. Potrafił w wywiadach telewizyjnych mówić, że alkohol go rozluźnia przed startem, a doping należałoby zalegalizować. Na okładce magazynu „Time” jego zdjęcie przed igrzyskami w Turynie zdobił wielki tytuł: „Amerykański buntownik”.

Coś się zmieniło, Miller przyznał, że ograniczył konsumpcję alkoholu

Prowokował rodaków od dzieciństwa. Dla wielu z nich do dziś nie jest zrozumiałe, jak chłopak z zapadłej dziury, którego równie zwariowani rodzice wychowali w lasach stanu New Hampshire w drewnianym domu bez bieżącej wody i elektryczności, może być gwiazdą. Jak sportowiec, który chodził na szkolne zabawy w sandałach i po kłótni z nauczycielką odmówił dokończenia matury, może mieć zdanie w sprawach organizacji Pucharu Świata czy igrzysk olimpijskich.

Był i jest niepokorny, Amerykanie mówią na takich: „uncoachable” – nie da się nim pokierować. Podczas ostatnich zawodów pucharowych w Kitzbuechel zaczął występy od krytyki Austriaków: że słynna trasa Streif źle przygotowana, pełna wybojów i dziur, że po 68 latach pielęgnowania tradycji została zmieniona trasa slalomu. Po tych słowach wygrał zjazd, odniósł 28. zwycięstwo w PŚ, wyprzedził na amerykańskiej liście lidera, samego Phila Mahre. – Miałem na oku ten rekord przed sezonem. Miło, że się udało – powiedział, jak rzadko grzecznie nastawiony do dziennikarzy.W minioną niedzielę w Chamonix startował w superkombinacji, znów wygrał i został liderem Pucharu Świata. To było jego czwarte zwycięstwo w sezonie, który rozpoczął, jak to on, od serii upadków lub nieudanych przejazdów.Od tej zimy Bode Miller startuje tak, jak chce. Wreszcie nie musi słuchać ludzi, którym nie podobało się to, że jeździ na zawody i śpi w swoim ogromnym samochodzie – kamperze z małą salą gimnastyczną w środku, a nie z ekipą w hotelu. Zapytany, dlaczego tak się upiera przy domu na kółkach, odpowiedział kiedyś: – Jest mniejsza szansa, że ktoś dosypie mi do jedzenia niedozwolone środki.

Rozgłos zrobił swoje, narciarz wciąż ma kontrakty reklamowe, które pozwalają mu na samodzielne starty, a nawet finansowanie fundacji i stypendium dla amerykańskich dzieciaków uczących się jazdy na nartach. Jego ekipa, którą nazwał dumnie Team America, ma drugi bus. Do pracy ściągnął tych, którzy zgadzali się z tym, że nie zawsze zwycięstwa są najważniejsze, że życie ma wiele innych, równie interesujących stron.Na stoku Miller wciąż jeździ w oficjalnym kombinezonie amerykańskim, tak każą reguły Pucharu Świata, ale chwilę po zdjęciu nart wkłada czerwoną kurtkę własnego zespołu i w takiej wskakuje na podium. Jedno, przynajmniej w słowach, się zmieniło – oficjalnie przyznał, że ograniczył spożycie alkoholu.

Pytany o przyczyny ostatniej poprawy wyników powiedział: – Kiedy nie popełniam błędów, to jak zawsze jestem o wiele szybszy od reszty świata.

Działacze amerykańskiej federacji narciarskiej pewnie myśleli, że mają problem z głowy. Bode Miller po dwóch słabszych sezonach zrezygnował z treningów i startów w reprezentacji USA.

Można było przypuszczać, że odcięty od państwowych środków przestanie na swój sposób demoralizować Amerykę. Jak bowiem pokazywać rodakom, że najlepszy narciarz alpejski w historii kraju podczas zawodów pije, używa życia, jeździ tak, że żadna szkoła narciarska nie zaakceptowałaby jego techniki, i gada co mu ślina na język przyniesie. W Europie byłoby to do wybaczenia, w USA raczej nie.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku