Pierwszą konkurencję mistrzostw wygrała liderka Pucharu Świata Finka Aino-Kaisa Saarinen przed Włoszką Marianną Longą. Justyna Kowalczyk straciła do triumfatorki ponad 11 sekund.
– Wstałem przed szóstą i od razu spojrzałem w niebo. Pogoda się poprawiła, nie wiało tak mocno jak dzień wcześniej. Pomyślałem, że Justyna to wykorzysta i pobiegnie po medal – mówił Józef Łuszczek, jedyny polski mistrz świata w biegach narciarskich.
Trener Aleksander Wierietielny też skoro świt był już na nogach i oceniał pogodę. Dobór smarów, wybór nart to przecież sprawa równie ważna jak forma zawodniczki. – Na szczęście wyraźnie się ochłodziło, co znacznie ułatwiło dobór smarów – tłumaczył już po biegu. – Śnieg też nikomu nie przeszkadzał. Prószył tylko trochę i nie miał wpływu na przebieg zawodów.
Justyna Kowalczyk ruszyła na trasę przedostatnia. Przed sobą miała Longę, a z tyłu Saarinen. Miejscowa prasa nie miała wątpliwości, kto jest faworytem w biegu inaugurującym mistrzostwa. Dwa zwycięstwa Polki w zawodach Pucharu Świata na tym dystansie zrobiły swoje.
Obok niej wskazywano na Finki – Saarinen i Virpi Kuitunen, Longę i Słowenkę Petrę Majdić. Ta ostatnia nie odegrała większej roli. Od początku biegła ciężko i wolniej od innych. Zajęła 15. miejsce, tuż przed słynną Norweżką Marit Bjoergen.