Justyna Kowalczyk, mistrzyni dojrzała

Pierwsza na mecie w Falun, pierwsza w Pucharze Świata, pierwsza Polka z Kryształową Kulą - Justyna Kowalczyk wzięła w finale sezonu wszystko. Petrę Majdić wyprzedziła już w sobotę i PŚ wygrała z przewagą aż 100 punktów

Aktualizacja: 23.03.2009 07:29 Publikacja: 22.03.2009 14:44

Justyna Kowalczyk, mistrzyni dojrzała

Foto: AFP

Nagroda za wszystkie cierpienia sezonu, za setki kilometrów przebiegniętych w zawodach i na treningach, jest cała ze szkła, ma jakieś pół metra wysokości, waży sporo, ale do udźwignięcia. Justyna Kowalczyk poradziła sobie nawet wówczas, gdy trzeba było w jednej ręce trzymać wielką Kryształową Kulę, a w drugiej jej mniejszą kopię, za wygranie klasyfikacji dystansów. Szwedzki spiker w Falun wywołał ją na scenę, krzycząc po polsku: "Pierwsze miejsce! Justyna Kowalczyk!", a potem były gratulacje od wręczającego nagrody króla Szwecji, rzut bukietem kwiatów w tłum kibiców, telefon od prezydenta, zdjęcia z kibicami - i wielka ulga. Za metą niedzielnego biegu w Falun - i metą całego sezonu - Polka położyła się na boku i długo nie wstawała. Mówi, że dopiero wówczas poczuła, jak wiele kosztowały ją ostatnie miesiące.

[srodtytul]Koszulka na płocie [/srodtytul]

Teraz wiadomo, że było warto. Sezon skończył się według scenariusza z marzeń, w niedzielnym biegu na dochodzenie Polka miała już tak wielką przewagę nad rywalkami, że zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone. Startowały w takiej kolejności, i w takich odstępach, jakie wyznaczała klasyfikacja po poprzednich etapach finału PŚ. I jeśli Kowalczyk mówiła w niedzielę za metą o nerwach na trasie, to tylko z szacunku dla przeciwniczek. Jedyne co potrafiły zrobić goniące ją biegaczki, to zmniejszyć stratę. Norweżce Therese Johaug udało się nawet o 47,5 sekundy, a i tak przybiegła daleko za Polką. Petra Majdić za metą się nie kładła. Pomachała do kamer, poszła wyściskać Justynę, potem szalała przy podium, na którym wręczano nagrody, z wielką butelką szampana w dłoniach. Była rozczarowana, że nie odjeżdża z wielką Kryształową Kulą, ale też wiedziała, że niewiele więcej mogła w Falun zrobić. Przyjechała tutaj mając 115 pkt przewagi nad Kowalczyk, skończyła sezon ze stratą 100 pkt. W niedzielę ruszyła na trasę jako ósma, przybiegła 12. A jedyną szansą na zabranie Justynie Pucharu Świata było dla Słowenki skończenie biegu na podium. Przebierając się po biegu Słowenka zdjęła swoją żółtą koszulkę liderki PŚ, złożyła w kostkę i już się nią nie interesowała. Koszulka chwilę leżała na płotku odgradzającym zawodników od dziennikarzy, a potem nagle zniknęła, i na pewno nie w bagażach Majdić. - Mnie już nie była potrzebna - mówiła potem. A trenerowi Aleksandrowi Wierietielnemu zapowiedziała, puszczając oko: - W przyszłym roku powalczę z wami naprawdę mocno.

[srodtytul]Majdić kręci głową [/srodtytul]

Na Justynę czekała już inna żółta koszulka. Specjalna, dla zwyciężczyni całego PŚ. Polka nigdy wcześniej nie była liderką, koszulkę przymierzyła ostatniego dnia i już jej nie odda, aż do końca listopada, gdy ruszy nowy sezon. Zdobyła pierwszą Kryształową Kulę dla polskich biegów narciarskich, piątą dla narciarstwa. Poprzednie cztery wywalczył Adam Małysz. Ostatnią, w 2007, w podobnych okolicznościach jak Kowalczyk w Falun. Też miał już w tamtym sezonie złoto mistrzostw świata, na trzy ostatnie zawody przyjechał do Planicy gonić Andersa Jacobsena. I już w połowie tego pościgu uciekający uznał się za pokonanego. Tamten pokłon Jacobsena przed Małyszem po przedostatnich zawodach sezonu to jedno z najpiękniejszych polskich sportowych wspomnień. Petra Majdić zrobiła w sobotę coś podobnego, ale na swój sposób: głośno, z przytupem i rzucając grubym słowem dla lepszego efektu. Po biegu łączonym na 10 km (5 km stylem klasycznym, zmiana nart i 5 km dowolnym), w którym Polka zajęła trzecie miejsce, i co najważniejsze, zamieniła stratę 11 sekund do Majdić w ponad minutę przewagi, Słowenka podbiegła do niej i zapytała tak, żeby wszyscy słyszeli: - Justyna, przecież to nie tak miało być, miałam cię zamęczyć na tej części klasykiem. Poszłam na full power, jak ty to k... wytrzymałaś? - kręciła głową. - Bo to jeszcze nie był mój full - odpowiedziała Polka. Wówczas było już jasne, że rozstrzygający moment finałowego pojedynku jest już za nimi.

[srodtytul]Lot na Księżyc [/srodtytul]

Kryształowa Kula trafia w ręce biegaczki ledwie 26-letniej, ale już dojrzałej. Świadomej własnej siły, choć wciąż robiącej uniki, gdy ktoś domaga się od niej zapowiedzi zwycięstwa. - Dorastam, a poza tym z dobrą formą przychodzi niezwykła siła psychiki - tłumaczy Kowalczyk. Polka wygrała w tym sezonie aż pięć zawodów, a w poprzednich latach startów łącznie tylko dwa. Zebrała niemal wszystkie trofea - dwa złota i brąz MŚ, dwie Kryształowe Kule - nie robiąc żadnych nerwowych ruchów. Spokój traciła tylko wówczas, gdy dziennikarze i kibice pytali ją o szanse na sukces, na medale. Wycofała się tylko ze startu w Duesseldorfie, bo sprintów w mieście nienawidzi. Pozwoliła wyszaleć się na początku sezonu Finkom, i miała rację. Aino Kaisa Saarinen od MŚ z każdym startem była słabsza, a Virpi Kuitunen, najlepsza w PŚ w dwóch poprzednich sezonach, w ogóle nie dobiegła do mety finału w Falun. Gdy najlepsze zawodniczki rezygnowały ze startów w Vancouver, bojąc się problemów z aklimatyzacją, Kowalczyk pojechała, poznała olimpijskie trasy i przywiozła z nich zwycięstwo i drugie miejsce. A Finki, Szwedki, Norweżki muszą jechać na olimpijski rekonesans teraz, gdy Polka jedzie odpoczywać. - Jakbym miała się tam wybrać teraz - śmieje się - to by mnie potem nie dobudzili przez miesiąc. Trener Wierietielny powiedział w pewnym momencie tego sezonu, że jeśli w tym sezonie uda się do medali MŚ dołożyć jeszcze Kryształową Kulę, to potem będzie problem ze znalezieniem kolejnych wyzwań. - Co nam zostanie? Lot na Księżyc? - pytał. Nie trzeba się wybierać tak daleko, Justyna na konferencji prasowej przed finałem w Falun powiedziała, co ją będzie napędzać do pracy w najbliższych miesiącach. - Chcę medalu na igrzyskach. Złotego, bo brązowy już mam - tłumaczyła. Jak nie uda się w Vancouver, gdzie trasy mogą być za płaskie jak dla niej, to spróbuje w Soczi. Sezon, który się skończył, to dopiero jeden z pierwszych rozdziałów w historii o twardej i upartej dziewczynie spod Turbacza. Dziewczynie, która lubi wyzwania, zabawę, książki, ludzi ze Wschodu, i tylko jednej rzeczy znieść nie może. Gdy ci, co nigdy nic dla niej nie zrobili, dziś wmawiają jej, że coś musi.

[ramka][srodtytul]Klasyfikacja generalna PŚ (po 33 zawodach):[/srodtytul]

1. Justyna Kowalczyk (Polska) 1810 pkt

2. Petra Majdic (Słowenia) 1710

3. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 1463

4. Arianna Follis (Włochy) 1135

5. Virpi Kuitunen (Finlandia) 1124

6. Marianna Longa (Włochy) 996

7. Pirjo Muranen (Finlandia) 989

8. Therese Johaug (Norwegia) 829

9. Kristin Stoermer Steira (Norwegia) 827

10. Marit Bjoergen (Norwegia) 708

...

76. Sylwia Jaśkowiec (Polska) 22

122. Kornelia Marek (Polska) 3[/ramka]

Nagroda za wszystkie cierpienia sezonu, za setki kilometrów przebiegniętych w zawodach i na treningach, jest cała ze szkła, ma jakieś pół metra wysokości, waży sporo, ale do udźwignięcia. Justyna Kowalczyk poradziła sobie nawet wówczas, gdy trzeba było w jednej ręce trzymać wielką Kryształową Kulę, a w drugiej jej mniejszą kopię, za wygranie klasyfikacji dystansów. Szwedzki spiker w Falun wywołał ją na scenę, krzycząc po polsku: "Pierwsze miejsce! Justyna Kowalczyk!", a potem były gratulacje od wręczającego nagrody króla Szwecji, rzut bukietem kwiatów w tłum kibiców, telefon od prezydenta, zdjęcia z kibicami - i wielka ulga. Za metą niedzielnego biegu w Falun - i metą całego sezonu - Polka położyła się na boku i długo nie wstawała. Mówi, że dopiero wówczas poczuła, jak wiele kosztowały ją ostatnie miesiące.

Pozostało 87% artykułu
SPORT I POLITYKA
Aliszer Usmanow chce odzyskać władzę. Oligarcha Putina wraca do gry
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
kajakarstwo
92 medale i koniec. Rewolucja w reprezentacji Polski, odchodzi dwóch trenerów
kolarstwo
Marek Leśniewski, nowy prezes PZKol: Jestem zaprawiony w boju
Inne sporty
Wybory w Polskim Związku Kolarskim. Kto wygrał i czy prezes jest prezesem?
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Kolarstwo
Czesław Lang: Stanowisko prezesa PZKol nie jest mi do niczego potrzebne
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni