Zimna wojna NHL z resztą świata

Udział najlepszych graczy w turnieju olimpijskim w Soczi jest zagrożony. Konflikt narasta od dawna

Publikacja: 17.03.2010 21:28

Zimna wojna NHL z resztą świata

Foto: AP

Gol Sidneya Crosby'ego dający Kanadzie olimpijskie złoto może być ostatnim strzelonym na igrzyskach przez zawodnika NHL. Jeśli nic się nie zmieni i nikt nie ustąpi, to w Soczi hokeiści NHL nie wystąpią. Oczywiście z wyjątkiem Rosjan, którzy już zapowiedzieli, że na ojczyźniane igrzyska przyjadą. Ale satysfakcja Gary'ego Bettmana, komisarza NHL, z dania po nosie Rosjanom i tak będzie wielka, bo turniej olimpijski bez największych gwiazd to atrapa, i Amerykanin dobrze o tym wie.

Strony sporu są dwie: z jednej strony najbogatsza i najlepsza na świecie liga NHL, która czuje się niezależna od reszty hokejowego świata, z drugiej Światowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF), w której na pierwszej linii bój toczą Rosjanie, wspomagani przez Czechów, Szwedów, Finów i Szwajcarów. Argumenty przedstawicieli NHL brzmią logicznie. – Jest czystą naiwnością myślenie, że igrzyska to dla nas tylko święto. Trzeba pamiętać, że przez to nasze rozgrywki doznają uszczerbku. Nie funkcjonujemy w próżni – mówił Bettman w Vancouver.

[srodtytul]Najlepsza promocja[/srodtytul]

– Gary, potrzebujemy cię – odpowiadał Rene Fasel, prezes IIHF. Obaj dobrze wiedzą, że igrzyska bez gwiazd NHL to nie to samo. Fasel walczył o najlepszych zawodników, od kiedy w 1994 roku został szefem IIHF. Cztery lata później dopiął swego i gwiazdy NHL zagrały w Nagano. Argumenty Bettmana są jednak silne. – Kontrakty zawodników, którzy wystąpili w Vancouver są warte 2,1 miliarda dolarów. Na dwa tygodnie straciliśmy nad nimi wszelką kontrolę – narzekał.

Aleksander Miedwiediew, szef rosyjskiej Kontynentalnej Ligi Hokejowej (KLH), replikował, że turniej olimpijski to najlepsza promocja hokeja, na której skorzystają wszyscy. Pozbawienie graczy z NHL możliwości gry na igrzyskach byłoby według Miedwiediewa "szaleństwem". I trudno się z nim nie zgodzić.

Turniej olimpijski stał się kartą przetargową w sporze między NHL a resztą świata o to, kto ma mieć decydujący głos. To jedyny produkt hokejowy, sygnowany przez IIHF, który ma konkretną wartość marketingową. Mistrzostwa świata elity, rozgrywane co roku nie rozgrzewają wyobraźni kibiców. O rozgrywkach ligowych (nawet tych najlepszych szwedzkich i czeskich) ani nawet o Lidze Mistrzów nie ma co wspominać.

[srodtytul]Ucieczka Małkina[/srodtytul]

Najsilniejsza broń Amerykanów i Kanadyjczyków jest zarazem ich największą słabością. Tutaj też chyba tkwi prawdziwe źródło sporu. NHL dawno uzależniła się od importu utalentowanych graczy i trudno ją sobie wyobrazić bez takich zawodników jak Aleksander Owieczkin, Ilia Kowalczuk, Paweł Dacjuk, Saaku Koivu czy Tomas Vokoun, a wcześniej Jaromir Jagr, Paweł Bure czy Mats Sundin. A kluby europejskie i IIHF od dawna narzekały na działania klubów NHL, które nie respektowały zawieranych w Europie kontraktów.

Rosjan szczególnie rozsierdziła sprawa Jewgienija Małkina, który uciekł z Metalurga Magnitogorsk do Pittsburgh Penguins w 2006 roku. Zawodnik został wybrany w drafcie 2004 roku, ale nie mógł zagrać w NHL najpierw z powodu strajku hokeistów, który zatrzymał rozgrywki na cały sezon, a potem sumy odstępnego, której zażądali Rosjanie. Gdy Metalurg wracał ze zgrupowania zawodnik zniknął na lotnisku w Finlandii i odnalazł się dopiero w USA. Stamtąd wysłał faks zrywający kontrakt, twierdząc, że został zawarty pod przymusem. – Zapytajcie naszych milicjantów, co to jest przymus. Przymus jest wtedy, gdy wyrżną twoją głową o żeliwny kaloryfer – denerwował się ówczesny dyrektor generalny klubu Giennadij Wielicki. Małkin tłumaczył, że gra za oceanem była od zawsze jego marzeniem i jedyną motywacją do ciężkiej pracy. Rosjanie wynajęli w USA prawników i chcieli dochodzić sprawiedliwości przed tamtejszym sądem.

[srodtytul]Ruch przez Atlantyk[/srodtytul]

Małkin nie był jedynym, który zadarł z rosyjskimi klubami. Podobne problemy spotkały choćby Andrieja Taratuchina i Aleksieja Michnowa. Sprawa Nikołaja Żerdiewa trafiła nawet przed Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu. Za każdym razem rosyjskie kluby odchodziły z pustymi rękami.

Zamieszanie mogło zakończyć porozumienie kontraktowe, wynegocjowane w 2005 roku przez IIHF i NHL, ale Rosjanie jako jedyni z liczących się graczy odmówili jego podpisania. W 2007 roku zawarto nowe porozumienie (również bez udziału Rosjan), które dawało klubom z USA i Kanady prawo do zakontraktowania rocznie 45 graczy z Europy w zamian za dziewięć milionów dolarów, które światowa federacja miała rozdzielać między poszczególne kraje, proporcjonalnie do liczby sprzedanych graczy. Za każdego hokeistę ponad ustalony limit NHL miało płacić dodatkowe 200 tys. dolarów.

Kraje europejskie wypowiedziały umowę jeszcze przed upływem roku i obecnie nie ma żadnego dokumentu, który regulowałby ruch transferowy przez Atlantyk. Równolegle rosyjska Duma zmieniła tamtejsze prawo pracy. Ucieczka Małkina była możliwa m.in. dlatego, że rosyjski kodeks pozwalał sportowcom na swobodne zerwanie kontraktu z dwutygodniowym wypowiedzeniem. Liczba Europejczyków, którzy pojawili się w NHL w 2009 roku, w porównaniu z rokiem 2008, spadła.

[srodtytul]Dwa światy[/srodtytul]

Podbieranie zawodników, które kiedyś miało tylko jeden kierunek, obecnie odbywa się w dwie strony. Napięcie w stosunkach między NHL i KHL wywołało podpisanie przez Aleksandra Radułowa kontraktu z Saławatem Ufa mimo wiążącej go umowy z Nashville Predators. Gorąco zapowiada się najbliższe lato, kiedy wygaśnie kontrakt Kowalczuka z New Jersey Devils. Miedwiediew zapowiada, że zrobi wszystko, by ściągnąć gwiazdę do KHL. Wcześniej udało mu się skusić Jagra.

Rosjanie chcą, by ich liga stała się kiedyś konkurencją dla NHL, dlatego zapraszają do niej kluby z innych krajów europejskich. Ostatnio jednak spotkał ich zawód, bo na wypożyczenie AIK Sztokholm nie zgodzili się Szwedzi.

Podziału na dwa hokejowe światy nie ukrywa nawet Fasel. – Musimy zaakceptować fakt, że NHL istnieje. To wciąż bardzo silna liga, obracająca miliardami dolarów i stuletnią historią. Powinniśmy z nimi rywalizować, a nie walczyć – mówił w Moskwie prezes IIHF.

Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata